10.2020 - NOWY POST

 

5 gru 2013




Twarz Julii płonęła rumieńcem niemal tak intensywnie, jak ogień w pobliskim kominku, kiedy około dwudziestu par oczu uważnie śledziło drogę srebrnego kielicha z winem do jej ust. Zaprawione kroplą wroniej krwi smakowało tak samo gorzko, jak zwykła smakować większość wytrawnych trunków, lecz słodka była symbolika kryjąca się za tym niecodziennym dodatkiem. Głosiła: Witaj z powrotem w domu! – takim właśnie sposobem w Ardmorze goszczono członków rodziny oraz dawnych przyjaciół, którzy po latach rozłąki wracali do rodzinnych stron.
Zarówno o tym, jak i o masie innych niuansów wypełniających ów wieczór, Daniel opowiadał później spragnionej wyjaśnień młodej bogini. Już zresztą udając się do obszernej komnaty z kominkiem – tej samej, którą mijali poprzednim razem – przygotował dziewczynę na kilka ewentualności: że kiedy najstarszy arcykapłan wygłosi mowę powitalną, a wszyscy wstaną z krzeseł, ona musi siedzieć; że powinna pobłogosławić potrawy i oficjalnie podziękować za gościnę; że kiedy zostanie wzniesiony toast na jej cześć, ma obowiązek jako pierwsza skosztować wina; oraz wreszcie, co chłopak wyraźnie podkreślił, że lepiej, aby nie odzywała się niepytana.
Zaciekawione spojrzenia kapłańskiej elity lustrowały nastolatkę siedzącą w centralnym miejscu przy obszernym drewnianym stole. Scenka przywodziła na myśl stado ciotek i kuzynek, które takim samym wzrokiem wiele razy pożerały kilkuletnią Julkę na przyjęciach rodzinnych, a których twarzy i imion nigdy nie można było spamiętać. I o ile wtedy ucieczką od wstydu okazywały się dziecięce łzy, teraz nie było innego rozwiązania, jak tylko dzielnie znosić fascynację męskiej grupy o średniej wieku czterdziestu lat i mieć nadzieję, iż przy bladym świetle kominka nie widać intensywnej czerwieni, którą równo pokryła się twarz młodej bogini.
Chwilowa ulga nastąpiła, kiedy mężczyźni zajęli się posiłkiem, chociaż obawa przed byciem obserwowaną podczas tak prozaicznej czynności jak jedzenie nie znikła. Myśli dziewczyny szalały: czy takie sytuacje będą teraz codziennością? Trochę żałowała, że wzięta parę godzin wcześniej tabletka przestała działać oraz że nie poprosiła o kolejną. Bycie w centrum uwagi nie znajdowało się już jedynie w sferze marzeń szarej i niepozornej nastolatki, a stawało się wręcz niepokojącą perspektywą. Chociaż zapewne taka Angelika piałaby teraz z zachwytu.
– Pani, polecam zacząć od rosołu z czarnej wrony. – Dźwięczny głos Daniela wyrwał ją z rozmyślań. W istocie spoglądała bezwiednie na złocisty wywar w masywnym kotle już od pewnego czasu. Kiwnęła głową i podała chłopakowi miskę. Świeżo mianowany arcykapłan siedział najbliżej bogini, tuż po jej lewej stronie, za rogiem stołu. Trochę dalej, naprzeciwko młodzieńca, zasiadł Elmud Negwar, a za nimi kolejni w kapłańskiej hierarchii duchowni. Kilku najwyższych stopniem kapłanów również dołączyło do kolacji, a wśród nich, ku niezadowoleniu Julii, znalazł się także Sergiusz Fargarath, który jako jedyny z towarzystwa nie wykazywał entuzjazmu i sprawiał wrażenie nieobecnego. Dziewczyna żywiła wielką nadzieję, że pozostanie taki już do końca dnia.
Kiedy skosztowała gorącego wywaru, zapomniała na kilka chwil o niepokoju. Otumaniona chaotycznością dnia ledwie rejestrowała wyborne zapachy, które mile łechtały jej nos już w korytarzu prowadzącym do komnaty. Teraz jednak rozkoszowała się intensywnością smaku rosołu, niewątpliwie spotęgowaną przez doskwierający głód. Pamiętała doskonale bulion swojej babci, który był bodaj jedyną zupą, jaką w dzieciństwie jadła z nieudawanym zachwytem. I choć tamten powstawał z kury, to smaki ich obydwu zmieszały się teraz ze sobą, wypełniając nastolatkę spokojem i przyjemnym ciepłem. Stary arcykapłan trafnie odczytał wyraz na jej twarzy, bowiem po chwili rzekł z uśmiechem:
– Najświętsza pani, widzę, że nasz kucharz pójdzie dzisiaj spać szczęśliwy, skoro, jeśli dobrze widzę, nasze ziemskie jedzenie spełnia twe oczekiwania. – Oczy wszystkich ponownie spoczęły na Julii, a także podejrzliwy wzrok Sergiusza, który uważnie obserwował teraz jej reakcję, z zamyśleniem mierzwiąc swoją kozią bródkę.
– Och. Tak. Rosół jest wyborny – wybąkała, zastanawiając się, czy powinna tak wyraźnie okazywać swój zachwyt. Przecież zazwyczaj jadała w ogrodach świętego Per'imu ichniejsze odpowiedniki nektaru i ambrozji, więc w teorii rosół śmiertelników nie powinien zrobić na niej większego wrażenia. Lepiej się pilnować, pomyślała. – Proszę mu to przekazać – dodała z lekko władczą nutą w głosie.
Pozostałe dania już niestety nie potrafiły dorównać znakomitości bulionu, choć były podobnie intrygujące. Pomijając dość pospolite surówki z jarzyn, w zasadzie cała kolacja opierała się na różnorakich potrawach z drobiu, który stanowiły liczne gatunki wron oraz główny bohater wieczoru w postaci pieczonego kruka. Julii nigdy wcześniej nie przyszłoby do głowy spożywanie tych ptaków, zwłaszcza, że te należące do bardziej pospolitych gatunków widywała codziennie w drodze do szkoły czy domu. Tutaj jednak gościły na stołach niemal każdego dnia. Później Daniel dodatkowo wyjaśnił dziewczynie, iż czarny ptak uznawany jest przez wyznawców Aeis za święte zwierzę, którego spożycie jest codziennym rytuałem, a jego krew traktuje się podobnie do wody święconej.
Pierwsze minuty kolacji upływały w ciszy zmąconej jedynie odgłosami typowymi dla spożywania posiłków. Mężczyźni najwyraźniej również krępowali się obecnością bogini, wymownie milcząc. Zapewne woleli nie mącić jej umysłu pospolitymi opowiastkami z życia codziennego. Zdawało się, że biorą Julię już za pełnoprawną boginię, a nie dziewoję, w której duszy dopiero odżywa Aeis. Znacznie utrudniało to sprawę.
Z czasem atmosfera zaczęła się rozluźniać i w stronę nastolatki padły pierwsze pytania.
– Droga pani, jeśli mogę spytać... Jak się czuje twoje ziemskie ciało? Czy odzyskujesz siły po podróży? – podjął w pewnym momencie arcykapłan o brązowej brodzie i okrągłej, przyjaznej twarzy. Wszyscy zgromadzeni nabrali oddechów, mierząc wzrokiem swojego brata. Ten, najwyraźniej zaskoczony własną śmiałością, speszył się lekko i dodał: – Racz wybaczyć, jeśli pytanie jest niestosowne.
Julia, która od poprzedniej konwersacji siedziała w pełni wyprostowana, trzymając głowę wysoko, zawahała się. Na ile powinna odpowiadać zgodnie z rzeczywistością, a na ile budować swój wizerunek jako pewnej bogini? No cóż, nie dało się ukryć, iż faktycznie przybyła tu z innego świata, a podróż do najprzyjemniejszych nie należała.
– Owszem, jest już lepiej – odparła, przełykając kęs mięciutkiego pasztetu – chociaż przyznam, że będąc tu poprzednim razem, miałam więcej energii. Wybrałam wtedy lepsze ciało. Teraz jeszcze wiele rzeczy mi się plącze. – Uśmiechnęła się delikatnie, czując jednocześnie na sobie nagłe spojrzenie Daniela, który znieruchomiał na dźwięk tych ostatnich słów. Brodaty arcykapłan najwyraźniej zainteresował się tematem, a pozostali uważnie się przysłuchiwali.
– Och, pani, a jak wygląda podróż z Per'imu na ziemię? Czy jest to zjawisko, które śmiertelnik mógłby sobie wyobrazić? Czy je w ogóle pamiętasz?
Nastolatka zrobiła nad wyraz zamyśloną minę, jakby musiała wytłumaczyć coś skomplikowanego małemu dziecku i szukała najprostszych do tego słów.
– Jak przez mgłę... Jest to niczym spadanie w nieskończony wir pełen światła... Jakby się wciąż umierało i rodziło na nowo – odpowiedziała tajemniczo, usilnie powstrzymując się od zerknięcia na zesztywniałego obok Daniela. Część mężczyzn westchnęła z uznaniem.
– Najświętsza, a jak wyglądają ziemie per'imskie? Tyle bym oddał, aby móc je zobaczyć – prędko spytał wychudzony duchowny o wielkich, zatrwożonych oczach. Nastolatka z zaskoczeniem stwierdziła w myślach, że nikt – no cóż, nikt poza Sergiuszem, który z nieprzerwanie kwaśną miną obserwował Julię z drugiego końca stołu – nie wątpi w prawdziwość jej słów, a wszyscy chłoną kolejne odpowiedzi z nieukrywanym zachwytem. Uświadomiła sobie, że poza spisanymi wieki temu księgami, z których pewnie spora część nie zdołała przetrwać, ci biedni kapłani nie posiadają żadnych innych źródeł wiedzy na temat mitycznego świata i jego bogów. Kto bowiem byłby w stanie podważyć wersję samej bogini, która zjawiła się równo tysiąc pięćset lat po swojej poprzedniej wizycie? Nikt ze zgromadzonych, poza Danielem, nie mógł przecież pamiętać tak odległych czasów.
– Per'im jest... Bardzo kolorowy – zaczęła, odłożywszy kielich z winem. Nie smakowało jej wcale, jednak na stole nie uświadczyła żadnego innego napoju do popicia. – Pełny świateł, które latają w powietrzu i oświetlają ulice oraz domy. Hm... Nie ma tam śniegu, a łąki pokrywa gęsta trawa i piękne kwiaty, które nie rosną w tym świecie. – Patrzyła w górę, jakby przypominała sobie prawdziwe miejsce. W istocie, oczami wyobraźni wróciła do swojego własnego, wyimaginowanego świata, który wykreowała sobie całe lata wcześniej. Jej jedyny, wymarzony, idealny. – A kiedy wsłuchać się w szum wiatru, można usłyszeć piękne melodie wygrywane przez naturę – dodała z rozmarzeniem. Tak, taka właśnie mogła być kraina godna bogów.
Z każdym kolejnym słowem w Julii wzrastała ekscytacja. Zaczęła rozumieć, że to ona kreuje tę mityczną rzeczywistość, a im więcej powie, tym bardziej wiarygodną się stanie. Zdumiała się, jakie to łatwe. Wychowując się w świecie przepełnionym fantastyką i science-fiction, od małego karmiona była licznymi wyobrażeniami innych światów. Wystarczyło przypomnieć sobie najciekawsze motywy, a następnie połączyć kilka z nich, aby stworzyć coś własnego i na pozór oryginalnego.
– To znaczy, melodie wygrywane przez boga wiatrów, Hardysa, czy boga muzyki, Stradeusa? – wtrącił prędko milczący dotąd Daniel, śląc Julii porozumiewawcze spojrzenie, które mówiło: „nie przeginaj”. Dziewczyna się zmieszała; no tak, wyobraźnia to jedno, ale pozostaje jeszcze wiedza, której niewątpliwie jej brakowało. Stąpała po bardzo grząskim gruncie i równie dobrze mogła dotychczas mieć po prostu szczęście.
Zadumała się przez moment, lecz wybrnęła z sytuacji:
– Tylko wtedy, kiedy obaj się spotkają i postanowią zagrać wspólnie.
– Ahaa... – odparł chłopak, udając, że wyjątkowo nurtowała go ta kwestia. Jednocześnie Julia poczuła, jak odetchnął z ulgą. Sama jednak zaczynała się denerwować.
Kapłani, rozochoceni dotychczasowymi odpowiedziami, zaczęli niemal przekrzykiwać się w kolejnych pytaniach, które najwyraźniej trapiły ich od lat. Wszystkie jednak dotyczyły spraw zabawnie trywialnych z punktu widzenia Julii bądź łatwych do wyobrażenia, takich jak codzienność w świecie bogów, poglądy na nieśmiertelność czy dzieje świata. Przy każdym trudniejszym pytaniu dziewczyna brała kolejny łyk gorzkiego wina, dając sobie tym samym czas do namysłu, bądź odpowiadała zdawkowo, tłumacząc się „zamglonym umysłem ludzkiego ciała”. Inspiracje do wypowiedzi desperacko wygrzebywała z pamięci na temat mitologii starożytnych kultur, tak że w efekcie duchowieństwo otrzymywało przeplatany wszystkimi możliwymi motywami stek bzdur i ogólników – jakby to trafnie określiła jej nauczycielka historii. Coraz bardziej skonsternowana nastolatka zaczynała mieć wyrzuty sumienia, tak bezczelnie okłamując kapłanów, lecz jednocześnie cieszyła się ze szczerej radości na ich twarzach.
Wtem wśród podnieconych głosów zabrzmiał jeden nowy, tak mocny i tubalny, że mimo sporej odległości powędrował prostą drogą do uszu Julii.
– O wielka pani, a czy dereńskie pieczary są tak przerażające, jak opisują księgi? – Sergiusz zapytał tonem pozornie naturalnym, lecz oczy jego pełne były podejrzliwości i nieprzeniknionych zamiarów. Nastolatka wzdrygnęła się i poczuła, jak jej serce zaczyna bić przyspieszonym tempem. Dlaczego bała się tego mężczyzny? Gdyby to pytanie zadał którykolwiek inny z kapłanów, tylko przez chwilę zawahałaby się nad odpowiedzią. Czuła jednak, że coś jest nie w porządku.
Nie przypomniałaby sobie nazwy, ale przynajmniej kojarzyła owe pieczary z per'imskiej mitologii jako miejsce zsyłania dusz plugawców i największych kłamców, gdzie poprzez psychiczne tortury byli resocjalizowani i mogli otrzymać drugą szansę na życie.
– Ludzie mają tendencję do wyolbrzymiania... – zaczęła ostrożnie, starając się uspokoić narastającą falę zimna w ciele, oraz intensywnie rozpatrując możliwą pułapkę. Wszyscy momentalnie umilkli, a Sergiusz z przesadzoną uwagą chłonął każde słowo. – ...Chociaż muszę przyznać, że w tym wypadku ich wyobrażenia są tylko tycią namiastką prawdziwej... ee... grozy tego miejsca – zakończyła, siląc się na nutkę postrachu w głosie. Z przerażeniem spostrzegła, że wino w kielichu się skończyło i momentalnie poczuła, iż jednak nie powinna była go tak szybko wypijać. W komnacie zapanowało poruszenie. Duchowni zaczęli szeptać coś do siebie nawzajem, zerkając to z lekkim oburzeniem na Sergiusza, to z niepokojem na młodą boginię.
– Och. – Gęste, czarne brwi kapłana uniosły się w zdumieniu. Dziewczyna znowu dostrzegła kątem oka, jak Daniel nieruchomieje. Miała wrażenie, że zaraz się odezwie, jednak ciszę przerwało kolejne pytanie Sergiusza: – Czy może zatem raczysz, pani, urozmaicić nam słowami wizję ich wnętrz?
Setki myśli w ciągu ułamka sekundy przeleciały przez głowę nastolatki. Czy to była ta podpucha, której się spodziewała? Julia nie dobrnęła w księdze o mitologii do opisu wyglądu czy nawet wyobrażeń dereńskich pieczar, a przecież nie mogła w zaistniałej sytuacji zgadywać. Na razie nikt z obecnych nie podważył jej stwierdzeń, zatem szła dobrym torem. Dlaczego jednak pytania ciemnowłosego kapłana spowodowały taki ferment wśród duchownych? Musiała teraz mocno zastanowić się nad najbezpieczniejszą odpowiedzią, a jednocześnie zachować powagę. Było to o tyle trudne, że wino pulsowało w jej żyłach oraz przeczuwała, a wręcz była przekonana, iż Sergiusz Fargarath sprytnie ją zwodzi. Tłumaczenie się słabością ciała byłoby w tej sytuacji zbyt naciągane.
– A może lepiej pomińmy ten temat – wtrącił stanowczo, z wymuszoną grzecznością Daniel, posyłając Julii kolejne porozumiewawcze spojrzenie – nieprzyjemny zarówno dla nas, jak i dla bogini, szczególnie że... – Ta jednak już otwierała usta i przerwała chłopakowi, zadowolona z przygotowanej odpowiedzi:
– Ależ nie szkodzi. Szczęśliwie wy, moi kochani, nie doświadczycie tego wstrząsającego dla śmiertelników widoku, którego nie da się opisać ludzkimi słowami... – rzekła z pełną powagą, lecz nim zdążyła wypowiedzieć zdanie do końca, pewien łysy kapłan z wielkimi uszami, który już wyraźnie wcześniej próbował coś wtrącić, wreszcie odezwał się przerażony trzęsącym się głosem:
– Ależ pani... Ze wszystkich bogów jedynie Ageonowi wolno wkraczać do pieczar dereńskich... Wszystkim innym, a tobie szczególnie, grozi tam skalenie duszy! – Jego wielkie ze strachu oczy sparaliżowały Julię. Przed chwilą była przekonana, że sytuacja jest opanowana, jednak o tym zaskakującym fakcie nie miała pojęcia. Momentalnie zbladła, a jej usta bezwiednie się otworzyły. Następujące potem wydarzenia rozegrały się błyskawicznie, lecz w jej odczuciu trwały wieczność.
– Ja... – zaczęła wydobywać z siebie nieokreślony początek zdania, jakiejkolwiek odpowiedzi, która by zatuszowała tę tragiczną sytuację. Panicznie rozejrzała się wokół. Część kapłanów kierowała w jej stronę pełne zdezorientowania spojrzenia, inni z nadzieją w oczach czekali na prędkie wyjaśnienie sprawy. Jedynie Sergiusz, wyglądający teraz jak diabeł w ludzkiej postaci, mrużył oczy z półuśmiechem niczym myśliwy, który wreszcie upolował swoją zdobycz. Daniel natychmiast zareagował:
– Och pani, czyżbyś śniła o torturowanych duszach swych najbardziej parszywych dzieci? – Wyraźnie zdenerwowany artykułował każde słowo dosadnie i powoli, wskazując dziewczynie tok myślenia i dając więcej czasu na odpowiedź.
– Ja... och tak. Przecież nie weszłabym do pieczar, będąc o zdrowych zmysłach – odparła, z trudem powstrzymując drżenie głosu i nadając mu żartobliwy ton. – Śniłam o nich. Koszmary. To dla mnie... bardzo trudne. Szczególnie teraz – wybełkotała, kierując swój wzrok na starego Elmuda, jakby podświadomie szukając zrozumienia. – Całe wieki...
Przy stole znów rozległy się szepty, tym razem jednak spokojniejsze, dające ujście wcześniejszym spięciom, oraz sugerujące, iż taka odpowiedź była spodziewana. Dopiero później Daniel wyjaśnił Julii, że bogowie śnią o wydarzeniach z przyszłości, a sam motyw snu jest nieodłączną częścią kultu Aeis.
Sergiusz już przygotowywał się do riposty, kiedy wreszcie do konwersacji przyłączył się pierwszy arcykapłan. Wstał gwałtownie, powstrzymując tamtego krótkim kręceniem głowy, i powiedział:
– Dość już tych pytań. Nasza pani jest najwyraźniej wyczerpana. Nawet dla bogini to niełatwa rzecz, drodzy bracia, po piętnastu wiekach wczuć się w wątłe ludzkie ciało. Sądzę, że i tak doznaliśmy łaski i dowiedzieliśmy się wystarczająco wiele. Dziękujemy, najświętsza. – Tu zwrócił się bezpośrednio do Julii, wykonując subtelny ukłon. Energicznie chwycił za już prawie pusty kielich wina i dodał: – Proponuję jeszcze raz wznieść toast na cześć naszej bogini. Niech żyje Aeis!
– Tak, niech żyje! Racz nam wybaczyć, najwspanialsza! – krzyknął łysy kapłan, którego wcześniejsze słowa wywołały strach u dziewczyny. Na jego twarzy mocno rysowały się wyrzuty sumienia. Po chwili dołączyła doń reszta braci duchownych, łącznie ze zgaszonym Sergiuszem, który bez słowa przechylił kielich, a strużka krwistego trunku polała się mu po brodzie. Julia wiedziała, że argumenty sprzed chwili go nie przekonały. Widział jej pierwszą reakcję i to mu wystarczyło. Nikogo wcześniej nastolatka tak bardzo się nie bała, jak teraz tego mężczyzny.


Kiedy Daniel odprowadzał młodą boginię do pokoju, dziewczyna ledwie trzymała się na nogach. To był tylko jeden dzień, a już była zmęczona jak po maratonie. Nie mogła zresztą odgonić myśli od podejrzliwości Sergiusza oraz faktu, że tak łatwo wpadła w jego zasadzkę już na samym początku niefortunnej przygody. Głowę rozsadzały jej wszystkie możliwe rodzaje wątpliwości, począwszy na niepewności dnia następnego, poprzez obawę przed zdemaskowaniem, na wzrastającej potrzebie ciepłego prysznica skończywszy.
Daniel kroczył pewnie, w milczeniu, stukając raz po raz złotym berłem, którego Julia nie miała już siły trzymać. Zaprzątały go własne myśli i o wiele dalej idący niepokój. Od pechowej konwersacji wydawał się rozdrażniony, zatem przez całą drogę nastolatka szła wyciszona i dodatkowo przygnębiona. Kiedy dotarli pod drewniane drzwi małej komnaty, nie wytrzymała napięcia i wyrzuciła z siebie jękliwe:
– Daniel... On wie.
Mina chłopaka pozostała niewzruszona, lecz z oczu bił gniew, który nie mógł znaleźć ujścia. Dłoń Daniela mocniej zacisnęła się na lasce.
– Ale nie ma dowodu. Musisz być bardziej ostrożna – odparł sucho, co wywołało u Julii nie lada oburzenie bagatelizowaniem sprawy. Młodzieniec jednak zauważył to i dodał po chwili, jakby przekonując również samego siebie: – Będzie dobrze. Idź teraz spać, jutro z rana wyruszamy. Obudzę cię.
Po tych słowach oddał dziewczynie berło, skinął lekko głową i odszedł równym krokiem w głąb korytarza, nie odwracając się już. Nastolatka stała jeszcze pod drzwiami, tępo śledząc go wzrokiem. Wewnątrz niej przeplatały się złość ze wstydem, jak i strach z głębokim żalem. Nie miała jednak siły nawet na łzy.
W pokoiku powitał ją zapach duchoty i zgnilizny, lecz również przyjemne ciepło i upragniona samotność. W kandelabrach paliły się nowe świece, a woda w misach została wymieniona na świeżą. Również na stoliczku pojawiła się butla z piciem oraz talerz z metalową pokrywą, pod którą znajdowało się zapewne śniadanie. Po zamknięciu drzwi małym ryglem Julia niemal od razu rzuciła się na łóżko, wcześniej pospiesznie ściągając z siebie niewygodne odświętne ciuchy i wkładając swój t-shirt, jedyny element jej obecnego stroju, który mógł posłużyć za piżamę. Choć czuła narastający na ciele brud, nie miała już sił na wieczorną toaletę i momentalnie ułożyła się do snu. Chciała o niczym nie myśleć; byleby jak najszybciej oddać się kompletnej nieświadomości.


Donośny głos nauczycielki roznosił się po klasie, formując niezrozumiałe słowa. Julia siedziała samotnie w ławce i próbowała notować, jednak mimo wielkiego wysiłku nie potrafiła powtórzyć zasłyszanych zdań. Pisała w zeszycie jakieś kompletne głupoty, kiedy poczuła, że ktoś dosiada się obok niej. To był Daniel. Nie zwracał jednak na nastolatkę uwagi, z wyjątkowo skupioną miną studiując jakąś starą księgę. „To mitologia Per'imu. Na pewno są tam informacje o dereńskich pieczarach” – pomyślała Julia.
„Co tu robisz?” – spytała, lecz głos nie wydobył się z jej ust. „Daniel?” – bezdźwięczne słowa nie docierały do chłopaka, który patrzył uważnie na pożółkłe stronice, jakby nie zdawał sobie sprawy z obecności dziewczyny. Wtem zgasły światła i zapanował półmrok charakterystyczny dla zmierzchu. Nastolatka rozejrzała się i, ku swojemu zdumieniu, spostrzegła, że właśnie znajduje się na głównym dziedzińcu świątyni Aeis, otoczonym krużgankami. Razem z Danielem siedzieli przy marmurowym piedestale, który był teraz wysoki niczym stół. Za nimi, na drewnianych ławkach, spoczywał tłum kapłanów, odprawiających nabożeństwo.
Nagle nad dziedzińcem przeleciała głośna wrona, kończąc swój lot na czubku wielkiego posągu bogini. Cały czas donośnie krakała, a Julia desperacko próbowała ją uciszyć, rzucając weń kamieniami. Żaden jednak nie był w stanie dosięgnąć potężnej rzeźby. Krakanie wrony stawało się nie do zniesienia. Wtem twarz bogini poruszyła się i wykrzywiła wściekle.
– Przeklęta! – rozniósł się echem donośny kobiecy głos. – Przeklęta...! – powtórzyła Aeis, ogłuszająco krzycząc. Nastolatka wciąż próbowała trafić posąg kamieniami, które podnosiła coraz to większe. Rosło w niej przeżeranie i czuła wyraźnie zimny pot ogarniający ciało. – Obmierzła kłamczyni – pisnęła bogini, mocą głosu wprawiając podłoże w wibracje. Julia zachwiała się na nogach, lecz Daniel oraz kapłani dalej siedzieli w bezruchu, nieświadomi rozgrywającej się obok sceny.
Tuż za dziewczyną z hukiem opadł kawałek muru. Po chwili odskoczyła, ledwo unikając kolejnego głazu.
– Myślisz, że możesz bezkarnie plugawić moje imię?! – ogłuszający, nieludzki wrzask zadzwonił w uszach dziewczyny, kiedy następne kawałki gruzu z impetem waliły się wokół. Ogień ze strąconych pochodni zajmował grube zasłony na rozpadających się ścianach i resztki zeschłej trawy na ziemi. Julia chciała krzyknąć coś w odpowiedzi, lecz wszechobecny hałas zagłuszyłby każde słowo. Cała świątynia runęła, pochłaniając Daniela i wszystkich pozostałych. – Oszustka, oszustka – wysyczała Aeis wprost do ucha dziewczyny, a ta otworzyła oczy.


Serce próbowało wyskoczyć jej z piersi. Mimo podniesionych powiek, rozpościerała się przed nią gęsta ciemność. Oddychała prędko, wciąż słysząc zanikające echa spadających głazów i przewiercającego duszę głosu bogini. Sparaliżował ją strach. Wyczuwała czyjąś obecność.
Kilka dobrych chwil zajęło jej uświadomienie sobie, gdzie się znajduje. Swąd spalenizny ze zgaszonych świec roznosił się po czarnej komnacie. Ciężka, grobowa cisza pochłaniała pomieszczenie, przeplatana sporadycznym, lecz przytłumionym kapaniem w głębi murów. Nic nie dało się dostrzec. Nastolatka tłumiła oddech, mocno ściskając skórzaną narzutę i tkwiąc bez ruchu.
I nagle cisza została przerwana przez kroki. Głośne, powolne kroki. Delikatna, pomarańczowa łuna światła zaczęła przeciskać się przez szpary w drzwiach naprzeciwko łóżka w miarę, jak tupot ciężkich butów się oddalał.
Ktoś właśnie stał za jej drzwiami.
Przez resztę nocy Julia niemal nie zmrużyła oka.

Komentarze:

  1. Ostatnia scena miażdży! Nie chciała bym być na miejscu Julii :) Ciekawe czy to Sergiusz czatował pod drzwiami czy może Daniel :) W ogóle coraz bardziej ciekawi mnie ten Sergiusz, co zrobi dalej i czy komuś powie o tym, że Julia nie jest prawdziwa. Bardzo fajny rozdział, chcę już kolejny! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, nawet nie wiesz, jak miło mi słyszeć, że Sergiusz jest coraz bardziej interesujący. :D Dziękuję, postaram się szybko napisać kolejny rozdział!

      Usuń
  2. Normalnie przechodzisz samą siebie ;) Masz tak świetny styl pisania, że aż Ci zazdroszczę:D Sam rozdział to ideał! To jak przedstawiłaś ten sen... Cudo, po prostu cudo!:D Myślę, że Sergiusz ten sen jej"wysłał". No ale sama nie wiem, zawsze próbuję znajdywać te najbardziej oryginalne rozwiązania, a czasem autor chce powiedzieć coś dosłownie. Więc nie wiem czy Aeis specjalnie jej przekazała wiadomość, czy może koszmar, a może to co obstawiałam na początku:D Jeszcze nad tym pomyślę :D Pozdrowienia, życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawa teoria. :D Nie powiem, na ile prawdziwa, ale zaznaczę, że Sergiusz odegra jeszcze ważną rolę w "pewnych" sferach. ;) Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że rozdział Ci się podoba! :>

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba. Zgadzam się z Lady_in_black - postać Sergiusza jest intrygująca i ciekawa, a świadomość, że może w każdej chwili zniweczyć plany Daniela i Julii... brrr, ciarki przechodzą po plecach - nie chciałabym być na miejscu Julii jak to wszystko się wyda:)
    Jedna uwaga: wkradł się mały błąd. W tekście masz: "W kandelabrach paliły się nowe świece, a woda w misach została wypełniona na świeżą". Wydaje mi się, że "wymieniona" pasowałoby lepiej. ;)
    A tak wogóle to dzięki serdeczne za informację o rozdziale.
    Pozdrawiam i czekam cierpliwie na ciąg dalszy.
    [sc]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo dzięki wielkie za wytknięcie literówki, już poprawiam! To wspaniale, że rozdział Ci się podobał, dziękuję! <3

      Usuń
  4. Uprzejmie informuję, że na "Niebieskim Piórem" pojawiła się ocena twojego bloga. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. wowowow akcja się zagęszcza, a ta ostatnia scena i sen troche budzi grozę :D serio czytałam zafascynowana :D bardzo fajny rozdział nie mogę się już doczekać kolejnego ;p Mam nadzieję, że będzie szybciej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, na pewno będzie za niedługo! Nie mogę już ryzykować kolejnym miesiącem przerwy. :) Dziękuję!

      Usuń
  6. http://larry-is--real.blogspot.com/ ---> nominowałam Cię do nagrody Liebsten Award więcej u mnie w zakładce o takim właśnie tytule :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cie do L.A więcej info u mnie http://tooyoungtoknowabout4ever.blogspot.com/2013/12/nominacja-do-awards-otrzymywana-od.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  8. wow czekam na kontynuację!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie znalazłam czas, by przeczytać ten rozdział. Ciekawe, co przyczyniło się do tego, że Julia nie przespała tej nocy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Akcja posuwa się dość powoli, ale w sumie to dobrze. Bardzo mi się podoba to wprowadzanie do obcego świata, od takich smaczków jak ten dodatek wroniej krwi do wina, aż po wprowadzenie w system wierzeń. No i naprawdę podziwiam, że nawet przy zwykłej kolacji potrafisz zbudować napięcie :) Julia trochę szarżuje z tymi barwnymi opowieściami, ciekawe czy się w końcu nie zacznie plątać w zeznaniach. Dobrze, że Daniel ma głowę na karku ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,
    Myszogon.

    OdpowiedzUsuń
  11. *_* Co za cudo! Przeszłaś samą siebie... Rozdział cudowny, szczególnie ostatni fragment. Zaintrygowałaś mnie tym. Ciekawe, kto to był...

    Ula

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Liebsten Awards więcej na http://zakazanydotyk.blogspot.com/2013/12/liebsten-awards.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  13. Żeby Cię za bardzo nie szokować, informuję, że wzięłam się za ocenę Twojego bloga, którą zamierzam skończyć w tym tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być w tym tygodniu i jest. Zapraszam, ocena opublikowana pod numerem 27.
      Pozdrawiam ciepło,

      Usuń
  14. Cześć :)
    Zaczęłam czytać Fałszywą Duszę już w zeszły weekend, a teraz, zachęcona oceną u Chiyo, dokończyłam. I jestem strasznie z tego powodu zadowolona :D
    Przyznam, że do rozpoczęcia lektury skusiła mnie wzmianka na podstronie o tym, że pierwotnie miała to być parodia romansów dla nastolatków. Szkoda, że ta idea nie przetrwała (uwielbiam parodie!), ale to, co jest, też jest dobre. Rzeczywiście wygląda mi to na lekką historię dla nastolatków, ale zdecydowanie inną (lepszą) niż to, co zalega na półkach w księgarniach ;)
    Może zacznę od Julii. Ona jest taka... normalna. W zasadzie to nawet trochę (z charakteru) podobna do mnie, ale to pewnie w takim samym stopniu, jak do każdej innej (no shit, miałam napisać: nastolatki, ale przypomniałam sobie, że już nią nie jestem ;<) dziewczyny. Zresztą, podziwiam Twoje umiejętności, taka Angelika ani razu nie pojawiła się osobiście, a ja jestem w stanie ją sobie wyobrazić :P
    Na początku Julia wydawała mi się też trochę głupiutka i naiwna (no śledzić obcego kolesia, włazić za nim do ciemnej piwnicy i jeszcze przez jakiś dziwny portal przechodzić?), ale i tak ją lubię. Daniela też lubię, fajny z niego facet. Sergiusz mnie niepokoi, wyczuwam w nim czarny charakter i myślę, że narobi naszym bohaterom sporo kłopotów.
    O, i teraz to, co mi się najbardziej podoba w tej historii. Główna bohaterka nie odkryła, że jest kim ważnym, ona tylko udaje! :D Nie wiem, co tam jeszcze wymyślisz, może naprawdę się okaże, że Julia jest boginią, ale na tę chwilę jeszcze ucieszona, bo schemat "nastolatka odkrywa w sobie wielką moc, za pomocą której ratuje świat przed zagładą" to jeden z najbardziej znienawidzonych przeze mnie schematów. Sto razy bardziej wolę ratowanie własnej dupy od ratowania świata, a Julia (i Daniel też) właśnie to robi.
    Pytanie, co zrobisz z drugim schematem książek młodzieżowych -bohaterka na zabój zakochana w bucu, do którego ja bym się nawet nie zbliżyła. Na razie nie ma Tró Loff od pierwszego wejrzenia, i dobrze.
    Co jeszcze? Ostatnia scena wymiotła. Rozczulają mnie też staruszkowie bezgranicznie wierzący w to, że Julia jest boginią. Biedactwa, tyle nie oglądać żadnej kobiety :D
    Mam nadzieję, że coś zrozumiałaś z tego bełkotu (późno już, jak na mój tryb życia) i że nie napisałam nic strasznie głupiego. W każdym razie na pewno jeszcze tutaj wrócę, na pewno nie pod każdym rozdziałem zostawię komentarz (mało mi wolnego czasu ;<) ale wrócę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, tu Arczi i Elwen z "Pomackamy". Bardzo nam przykro, ale musimy powiadomić, że z przyczyn organizacyjnych i prywatnych jesteśmy zmuszeni zrezygnować z oceniania. Prosimy o zgłoszenie się do innych oceniających. Przepraszamy za brak oceny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, jak zawsze zresztą :). Nie mogę się doczekać następnej części, na pewno tu jeszcze wejdę :).
    Życzę ci duuużo dużo weny :)
    tytankiwschodu.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafiłam na tego bloga całkiem przypadkiem. Grzebałam w internecie i nagle widzę dość nietypowy link. Na początku takie WTF?, a potem spr., co to. Jestem ciekawską osóbką.
    Wchodzę na bloga. Widzę biały napis i zdjęcie ładnej dziewczyny. Sprawdzam opis autora i uważam, że jest sensowny. To dobrze. Tak więc, zabieram się do czytania. Natychmiast widać, że autorka wie, co robi. Tekst jest napisany przyjemnie, a główna bohaterka przypada mi do gustu. Czytam dalej i już wiem, o co chodzi z tą Aeis. Chwalę w duchu pomysł - jest świetny. Następnie piszę komentarz i mam nadzieje, że autorka niedługo przyśle CD.
    Pozdrawiam
    ~~Lou Leen

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Naprawdę nie wiem jak to się stało, że wcześniej nie zauważyłam nowego rozdziału. Może to wina zbyt intensywnego okresu w roku. Mam nadzieję, iż święta miałaś cudowne, odpoczęłaś i miałaś sporo weny na pisanie (to już trochę egoistyczne, bo po to, abyśmy mogli czytać nowe rozdziały, no ale :D).
    Cała kwestia związana ze stworzonym przez Ciebie światem jest absolutnie idealna - to już pewnie wspomniałam nie raz, nie dwa, ale taka jest prawda. Mam wrażenie, że każdy najmniejszy element jest dokładnie przemyślany i wszystkie gdzieś wcześniej miałaś na tyle zaplanowane, iż teraz nie ma żadnych szans na niepowodzenie tego opowiadania. Sama z niecierpliwością czekam na kolejne uniwersum, bo czytanie tego jest fenomenalne. Byłabym w stanie uwierzyć teraz w istnienie tej krainy i tego, że historia powstała na faktach, a to dzięki tobie i temu, w jaki sposób potrafisz przedstawić czytelnikowi swój własny świat. Nie mogę wyjść z podziwu dla czegoś takiego i to bezkonkurencyjnie najlepsza część twojego tworu.
    Bardzo dużo dowiedzieliśmy się o świecie, w którym rozgrywa się akcja, chociaż najbardziej cieszy mnie fakt, że nie myliłam się co do Sergiusza - no wiesz, zakładałam, że to będzie czarny charakterek :D człowiek czasami czuje taką dziwną satysfakcję w najmniej spodziewanych momentach. Dla mnie scena z tym snem jest perfekcyjna dzięki temu, iż nasze prawdziwe sny są zazwyczaj równie nieuporządkowane. Bardzo często kilka niezwiązanych ze sobą scen, a jednak w jednym śnie i dokładnie tutaj miałam coś takiego. I jestem ciekawa, kto stał pod tymi drzwiami. Albo to był Sergian, który postanowił udowodnić wszystkim, że to kłamstwo, oszustwo i podpucha, albo na przykład Daniel, który jej pilnował, miał wyrzuty sumienia co do tego, że wcześniej na nią tak trochę naskoczył (bo w końcu świetnie wybrnęła z całej sytuacji, nie rozumiem jego zirytowania). ALBO jest jeszcze jakiś inny tajemniczy charakterek, którego kompletnie nikt się nie spodziewa, a on zrobi wielkie BUUUM i wejście smoka w najmniej spodziewanym momencie. To by na pewno było fajne. Stawiałabym albo na jednego z kapłanów, albo samą Aeis, która mogłaby jednak wpaść naprawdę i zrobić ze wszystkim porządek. I osobiście liczyłabym na mały romansik Daniela i Julki, no wiesz - w każdej historii mały romansik nie jest zły XD
    Przepraszam, że tak ględzę bez ładu i składu, ale lubię pisać wszystko to, o czym akurat myślałam podczas czytania rozdziału. Mam nadzieję, iż Ci to nie przeszkadza :)
    Pozdrawiam, życzę szczęśliwego nowego roku i chęci do pisania!
    PS. u siebie na blogu zaczęłam pisać opowiadanie od początku, pojawił się prolog i naprawdę zależałoby mi na twojej opinii, jakbyś znalazła chwilę czasu, bo sama mam pewien problem z przekazywaniem elementów swojego własnego świata i nie ukrywam, że bardzo chciałabym umieć tak to robić jak ty... przynajmniej minimalnie jak ty ;)
    (w poprzednim komentarzu nawaliło się kilka błędów dlatego wcześniej go usuwałam)

    OdpowiedzUsuń
  20. super :)
    zapraszam na mojego bloga http://mylife-mybooks.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Ładnie proszę nie nominować mnie do LBA. :)
Jeśli masz zamiar zareklamowac swojego bloga czy cokolwiek innego, zrób to proszę w SPAMOWNIKU. ^^

- Copyright © Aeis: Fałszywa Dusza ~~ opowiadanie fantasy - Powered by Blogger - Base theme designed by Johanes Djogan -