10.2020 - NOWY POST
- Strona główna »
- opowiadanie »
- ROZDZIAŁ V
6 paź 2013
„Światło i
ciemność istniały na długo przed powstaniem świata. Przez
miliony lat wirowały w pustej przestrzeni, próbując się nawzajem
unicestwić, lecz pewna zewnętrzna siła nieustannie wprawiała je w
ruch, nie pozwalając się połączyć i wykluczyć. Z czasem ten wir
sprzeczności kręcił się coraz szybciej, aż powstała zeń
jednolita masa – zalążek kosmosu. Z światłości narodziła się
wtedy Prawda, z ciemności zaś wyłoniło się Kłamstwo. Siłą,
która wiecznie je napędzała, było Słowo.
Prawda wmieszana w
Słowo zaczęła śpiewać boską pieśń i stworzyła materię, z
której powstało życie. Kłamstwo zaś, wciąż goniąc za
światłością, pochłaniało bezwzględnie te dzieła, niosąc
śmierć. Cykl ten, raz rozpoczęty, trwa po dziś dzień, a
legendarne pieśni wciąż wyśpiewywane są przez najwyższych bogów
Per'imu – Aeis oraz Ageona”.
Julia ziewnęła.
Pierwsze akapity „Wstępu do mitologii Per'imu: Tomu Pierwszego”
zostały automatycznie zinterpretowane przez jej umysł jako „kolejny
nudny materiał do wkucia”, mimo iż opowiadana tam historia aż
taka miałka nie była. Niewątpliwie jednak ogrom wrażeń z
ostatnich parunastu godzin wprowadził dziewczynę w stan ewidentnego
znużenia, tak że nie miała już siły nawet na stres, a co dopiero
na niezaplanowaną naukę.
Przeleciała
wzrokiem przez pierwszych kilka stron grubaśnej księgi i z ulgą
wywnioskowała, że historia powstania tego mroźnego świata
niewiele się różni od poznanych dotychczas kosmogonii innych
religii. Ot, kolejny chaos w kosmosie, światłość tworząca życie,
narodziny ludzi (choć opis nie uściślał, czy pierwszy człowiek
powstał z gliny, czy – co wydało się zabawnie sensowne – ze
śniegu), następnie rutynowy etap raju i mitycznych stworzeń, oraz,
oczywiście, pierwszy grzech określany mianem „wypowiedzianego
kłamstwa” i kara zesłana przez bogów, która wiązała się z
tradycyjną zagładą niemal wszystkich żyjących ówcześnie ludzi.
Norma.
Nastolatka miała
wrażenie, że czyta kolejne mity greckie, lecz cichutki głosik z
tyłu głowy co chwila uświadamiał jej, że mowa jest o faktycznym
świecie, w którym właśnie przebywa, oraz który – zgodnie z jej
chaotycznymi matematycznie obliczeniami – powstał nie dalej niż
osiemdziesiąt lat wcześniej wedle czasu jej prawdziwego świata.
Nadal stanowiło to dla Julii wieczność, jednak praktycznie nie
obejmowało nawet jednego wieku. Nasuwało się mnóstwo nowych pytań
dotyczących powstania tego równoległego uniwersum, na które
odpowiedzi księga już nie miała. Dziewczyna żywiła wielką
nadzieję, że prędzej czy później usłyszy przynajmniej część
z nich od Daniela – o ile chłopak stanie się kiedykolwiek
bardziej jej przychylny.
Wzdrygnęła się.
Samo wspomnienie o ciemnowłosym młodzieńcu budziło u nastolatki
nieprzyjemne uczucie zażenowania. Jakby nie dość sprawiła mu
problemów samym bezczelnym nawiedzeniem tego miejsca, to jeszcze
nieświadomie naraziła jego życie, zmuszając do odgrywania
teatrzyku o wielkiej bogini Aeis z marną aktoreczką Julią w roli
głównej! Czy to w ogóle się uda? Jedyne doświadczenie występów
scenicznych dziewczyna wyniosła ze szkoły i chociaż nie miała
problemów z odgrywaniem swoich rólek, zawsze przy tym ważyły się
losy najwyżej jej oceny, ale nigdy życia.
Jakby ta cena nie
była wystarczająco wysoka, otoczenie tym bardziej nie pomagało w
staraniach poczucia się boginią. Obskurne, zimne ściany, lekki
zapach zgnilizny, brak okien oraz wieczny półmrok – to były
warunki, w których Julia musiała szukać natchnienia. Co prawda
Daniel obwieścił, że następnego dnia wybiorą się do innej
świątyni, jednak ciężko było liczyć na trzygwiazdkowy hotel z
normalną łazienką w pokoju.
Od kiedy się
obudziła, świece w kandelabrach zdążyły się już wypalić do
połowy. Julia nie miała jednak pojęcia, ile godzin minęło oraz
jak rozpoznać porę dnia, bowiem jej komórka wiernie wyliczała
czas zewnętrznego świata i wskazywała na środek nocy. Zresztą
dziewczyna i tak prędko wyłączyła telefon, aby nie marnować
baterii. Co jak co, ale ten minikomputer może się jeszcze przydać
w realiach średniowiecza.
Wbrew pozorom,
które stworzył Daniel, spartańskie warunki życia w komnacie nie
wywołały u nastolatki spodziewanego wstrząsu. Owszem, krzywiła
się na myśl o ograniczonej higienie, jednak nie była to dla niej
nowość. Sporą część dzieciństwa spędziła na wsi u swojej
babci, w której starutkiej chałupie łazienkę stanowił jeden
zlew, a do toalety biegało się na zewnątrz. Oczywiście dziecięce
potrzeby Julii znacznie różniły się od tych nastoletnich, jednak
teraz najbardziej martwił ją brak golarki oraz swojego kremu do
twarzy. No i co zrobi, jak nadejdzie okres? Miała w torbie może
trzy zapasowe podpaski i opakowanie chusteczek higienicznych, ale to
pewnie nie wystarczy. Lękała się nadejścia tych kilku dni
terroru, żyjąc nadzieją, iż prędzej czy później trafi na
przynajmniej jedną kobietę, która obdarzy ją wiedzą i
doświadczeniem tutejszych panien.
Zaczęła
przygryzać dolną wargę z zakłopotania. Podręczne kosmetyki też
nie wystarczą na dwa miesiące, zatem i makijaż trzeba sobie
odpuścić, pomyślała ze zgrozą. Rozsądek usilnie przekonywał
ją, że nie powinna przejmować się czymś tak błahym jak
nieogolone nogi czy złośliwie wystający pryszcz, zwłaszcza
podczas przebywania wśród zupełnie obcych ludzi, których już
nigdy później nie zobaczy. No ale przecież była boginią! Poza
tym we wszystkich podróżach miał towarzyszyć jej Daniel.
Ponownie przeszedł
ją dreszcz na myśl o chłopaku. Od porannej rozmowy odwiedził ją
tylko raz, w dodatku niemal bezsłownie, aby przekazać jej książkę.
Wszelkie pytania i sprzeciw, dotyczące brania udziału w
jakiejkolwiek mszy, zbył krótkim „porozmawiamy potem”. Uznała,
że musi się przed nim zrehabilitować i tym samym przynajmniej
odeprzeć to paskudne poczucie winy, które pojawiało się przy
każdym wspomnieniu młodzieńca. Niechętnie spuściła głowę, aż
włosy opadły jej przed ramiona, i wróciła do lektury o bogach.
Księga głosiła,
iż Aeis już raz zstąpiła na ziemię. Ludźmi władały wtedy
demony, a świat pełen był wojen. Piękna bogini zeszła do
śmiertelnych, aby nieść Słowo Prawdy i ocalić skażoną
kłamstwami ludzkość przed zagładą samej siebie. Aeis obdarzyła
ją szczerością i pokojem. „Na czarnych skrzydłach ptasich
towarzyszy odleciała tedy do domu swego w Per'imie, czyniąc
obietnicę rychłego powrotu”. Zgodnie ze słowami Daniela miało
to miejsce tysiąc pięćset lat temu. Wynik kolejnych obliczeń
różnicy czasów okazał się sporym zaskoczeniem dla nastolatki.
Wychodziło bowiem na to, iż wedle realnego świata poprzednie
objawienie Aeis zdarzyło się ledwie... cztery lata wcześniej.
Z kolei
przepowiednia dotycząca powrotu bogini, zapowiedzianego ponoć przez
nią samą, faktycznie nie pozostawiała żadnych wątpliwości co do
ślepej wiary kapłanów w boską inkarnację w Julię. Czarne ptaki
– są. Młode dziewczę spadające na ziemię – jest. Ważny
okres dla wyznawców Aeis – właśnie się rozpoczął. Tłum
zapatrzonych w nią wiernych – aż nazbyt liczny.
Jedno się tylko
nie zgadzało. Według książkowego opisu oraz widzianego wcześniej
gobelinu, Aeis była – oczywiście – piękną i zjawiskową
kobietą, a charakteryzowały ją „długie, falujące złote pukle,
które otulały jej plecy, ramiona oraz cudowną twarz o srebrzystych
oczach i bladej jak księżyc, eterycznej cerze”. O ile szare
tęczówki i jasną karnację Julii można było na upartego
przyrównać do tego opisu, o tyle z ciemnego kasztanu ciężko
zrobić jasny blond, szczególnie w tak specyficznych warunkach. Za
to Angelika nadawałaby się niemal idealnie, pomyślała wzdychając.
Rozmyślania
dziewczyny przerwały kolejne odwiedziny Daniela, tym razem
obładowanego różnymi tobołami. Jego smukła, zmęczona twarz
wciąż wskazywała na brak snu, jednak oczy zdawały się pełne
energii i podekscytowania.
– To może się
udać – obwieścił na wstępie. – Rozmawiałem z najstarszymi
kapłanami. Oficjalna wersja brzmi: Aeis się w tobie przebudziła,
zatem wiedzona boską mocą udałaś się do świątyni. Oni nie mają
złudzeń co do twojej inkarnacji. Zresztą ciężko byłoby ich
odwieść od tej myśli – zaśmiał się. – Trzy czwarte życia
gapili się w martwe posągi, więc nagłe pojawienie się prawdziwej
dziewoi traktują jako cud – dodał z ironicznym uśmiechem,
rozkładając na podłodze pakunki. Jeden z nich, woreczek z szerokim
płaskim dnem, wręczył od razu Julii. – Pewnie jesteś głodna.
Dziewczyna
odpakowała zawiniątko, w którym znalazła talerz z trzema kromkami
chleba: z szynką, z serem oraz posmarowaną miodem. Dopiero na ich
widok poczuła, od jak dawna nie jadła. W tym czasie Daniel odwinął
kolejny pakunek, z którego wyciągnął zakorkowaną ceramiczną
butlę.
– A tutaj masz
trochę mleka – dodał.
– Dz... dziękuję
– wybełkotała z przejęciem, odstawiając przedmioty na stół. W
rzeczywistości bardziej niż z samego jedzenia ucieszyła się z
faktu, iż Daniel o niej pomyślał. – Szczerze powiedziawszy, to w
ogóle zapomniałam o głodzie. Która jest godzina?
– Jakoś koło
trzeciej. O piątej rozpoczynamy ceremonię, więc sprężaj się z
tym posiłkiem i przygotowaniami – odparł sucho, jakby umyślnie
ignorując wdzięczność Julii. Zdążył już rozwinąć kolejne
tobołki, których zawartość zabłyszczała w niemrawym świetle
płomieni. Przeżuwając pierwszą kanapkę, Julia dostrzegła złote
bransolety, łańcuchy, naszyjnik oraz coś, co przypominało
niewielki diadem z metalicznych liści i turkusowym kamieniem
pośrodku. Z innego pakunku Daniel wyjął stare, nieduże lusterko,
zaś w ostatnim znajdował się starannie złożony biały,
półprzeźroczysty materiał.
– Przed
wybuchami zamieszek i zniesieniem królewskich regulacji
religijnych... – podjął chłopak, po czym przerwał w pół
zdania, widząc pytający wyraz twarzy swojej rozmówczyni. – ...W
każdym razie parędziesiąt tutejszych lat temu nakazano każdej
świątyni z kręgu Aeis w Ardmorze dokonać przygotowań do
zapowiadanego powrotu bogini. Także tutaj. Co prawda komnata dla
bogini została trochę... zaniedbana. – Wymownie rozejrzał się
po pomieszczeniu. – Wciąż jednak w tym samym miejscu leżała jej
biżuteria i suknia. Mamy szczęście, że mimo tylu lat zachowały
się w tak dobrym stanie! – powiedział entuzjastycznie, delikatnie
rozkładając biały materiał. Z największą możliwą ostrożnością
złapał górne rogi w obie dłonie i zawiesił niedługą,
wielowarstwową tkaninę nad podłogą, nie zwracając uwagi na wciąż
zakłopotaną minę nastolatki. Z jego oczu biło podekscytowanie.
Mimo iż wszystko było w istocie jedynie blefem, Daniel mocno
przeżywał możliwość uczestniczenia w takim wydarzeniu.
– A... A reszta
stroju? – Julia ostrożnie pomacała półprzeźroczystą
powierzchnię. Młodzieniec nabrał powietrza.
– TO jest cały
strój, moja droga – powiedział na wydechu, próbując powstrzymać
się od parsknięcia śmiechem. – Aeis jest bóstwem, owszem, ale
również i kobietą. – Wyraźnie podkreślił te słowa, widząc
gwałtownie narastające oburzenie w oczach Julii. Ewidentnie chciał
ją sprowokować.
– Przecież to
wygląda jak przykrótka firanka! Mam się w tym pokazać przed
masami od dawna niewyżytych staruchów? – Nastolatce krew
napłynęła do twarzy. – Poza tym będzie mi w tym cholernie
zimno! Z cze... z czego ty się śmiejesz?!
– O, bogowie...
– Daniel zakrył twarz dłonią, faktycznie nie mogąc się już
powstrzymać. – Wybacz moje odreagowanie, ale tylko śmiech mi już
pozostał. Jesteś jeszcze mocno dziecinna. – Julia poczuła się
niesłychanie obrażona. – Julio... – Głos Daniela momentalnie
spoważniał. – Już naprawdę wystarczy mi myśl o zbezczeszczeniu
przez ciebie święconego stroju Najwspanialszej. – Zmarszczył
brwi. – To, komu się w nim pokażesz oraz czy będzie ci zimno,
powinno być naszym najmniejszym zmartwieniem. Niedługo będziesz
musiała wygłosić przemowę i mianować mnie arcykapłanem.
– Przemowę?...
– spytała z niedowierzaniem w głosie. – Tak po prostu, bez
przygotowań? Żartujesz chyba?
Daniel wymownie
milczał i uważnie obserwował reakcję nastolatki, z sekundy na
sekundę coraz bledszej.
– Ale co ja mam
powiedzieć? Że cieszę się, że tu jestem i takie tam?
– No... w sumie
tak. Dodaj parę wątków z mitologii, ubierz to w jakieś patetyczne
słowa i mów, jakbyś przeżywała katharsis czy coś w tym stylu.
Chłopak był
nadzwyczaj spokojny, podczas gdy ją obleciał zimny dreszcz. Musiała
już być kompletnie biała jak ściana, bowiem młody kapłan
momentalnie zareagował i sięgnął do kieszeni płaszcza po małe
zawiniątko.
– Przewidywałem,
że zje cię trema. Łyknij to przed wyjściem. – Wręczył jej
białą tabletkę zawiniętą w chusteczkę higieniczną. Uprzedzając
nadchodzące pytanie dziewczyny, dodał: – Spokojnie, to tylko cię
rozluźni. Nie możemy tego spaprać.
Przez następną
godzinę młoda bogini desperacko pracowała nad swoim wyglądem.
Zawczasu zaryglowała drzwi, aby bez krępacji móc się rozebrać.
Kamienna podłoga przyjemnie grzała w stopy. Może i z zewnątrz
budynek sprawiał pozory istnej ruiny, jednak najwyraźniej w środku
był zaskakująco sprawnie zarządzany. Szkoda tylko, że o
kanalizacji zapomnieli, Julia dodała w myślach.
Długo
zastanawiała się, w jaki sposób przywdziać biały materiał,
który przy bliższym poznaniu zapachniał wieloletnim kurzem. Mimo
iż sukienka składała się z wielu warstw, sięgała nastolatce
ledwie do połowy uda i była wystarczająco przeźroczysta, aby
zacząć panikować. Kreacja nie posiadała rękawów i wiązało się
ją tylko na jedno ramiączko, zatem lewy pasek od stanika trzeba
było jakoś schować. No cóż, przynajmniej bielizna jest też
biała, pomyślała z lekką ulgą, chociaż pierwotny zamysł tego
stroju niewątpliwie nie przewidywał niczego pod spodem.
Z trudnościami
obejrzała się w niewielkim przybrudzonym lusterku, które przyniósł
jej Daniel. Wyglądała bardziej jak przybłęda, która przywdziała
pierwszą z brzegu znalezioną szmatkę w celu okrycia newralgicznych
miejsc, aniżeli jak dostojna bogini zapamiętana z gobelinu. Julia
się zadumała. Przypomniała sobie czasy wczesnej podstawówki,
kiedy narodziło się jej zamiłowanie do szycia. Nieskalana jeszcze
rygorem mody ani presją dopasowania do towarzystwa uwielbiała bawić
się w projektantkę i przerabiać stare ubrania mamy podług swojego
małego artystycznego widzimisię. W efekcie tych dziecięcych
inspiracji powstały liczne cuda i dziwadła, których mała Julka
nie wstydziła się wtedy nosić, a wręcz przeciwnie – była z
nich niesłychanie dumna. Jak to się stało, że w ostatnich latach
ta beztroska uciekła?...
Dziewczyna
spróbowała przywołać ówczesne muzy. Postanowiła urozmaicić tę
firankopodobną sukieneczkę, aby przynajmniej częściowo odwrócić
uwagę od jej prostoty oraz prześwitującej golizny. Przede
wszystkim spód materiału minimalnie włożyła za gumkę w majtkach
i dla pewności dopięła od wewnątrz paroma spinaczami, które
znalazła w swojej torbie. Dzięki temu kreacja przybrała zgrabny
kształt dzwoneczka, a dodatkowe warstwy zasłoniły dolną część
bielizny.
Natchniona
przypływem kreatywności zapomniała na moment o stresie. Przeplotła
część złotego łańcucha tuż pod biustem, a reszcie pozwoliła
luźno zwisać wzdłuż ciała. Zapięcie ramiączka sukienki zakryła
broszką w kształcie ptaka. Przywdziała złote bransolety na ręce
i kostki, a cały wizerunek dopełniła makijażem, naszyjnikiem z
podobizną kruka oraz diademem, który przypięła do włosów cudem
znalezioną spinką.
Każdy gest i
decyzja przychodziły Julii tak naturalnie, jakby długa przerwa w
niezobowiązującej zabawie w tworzenie trwała zaledwie chwilę. Ten
nagły przypływ pozytywnych emocji spowodował pewność siebie,
której nastolatka dawno nie czuła. Zorientowała się, jak bardzo
codzienne decyzje, tak prozaiczne jak chociażby wybór ubrania, były
podporządkowywane bezwzględnym opiniom rówieśników. Jak bardzo
unikała podejmowania własnych decyzji, jeśli choć trochę różniły
się od powszechnie ustalonych wśród młodzieży kanonów. Oraz jak
bardzo to było głupie i oczywiste, a tak trudne do zmienienia...
Świece w
kandelabrach powoli się wypalały. Sądny moment nadchodził, a
Julia coraz bardziej zaczynała się denerwować podczas oczekiwania
na Daniela. Niepewnie popatrzyła na białą tabletkę. Czy to zwykły
otumaniający proszek, czy może jakiś narkotyk? Musiała zaufać
młodemu kapłanowi, bo innego wyjścia, poza oczywiście kompletną
kompromitacją wywołaną tremą, nie widziała. Popijała grubą
drażetkę mlekiem, kiedy rozległo się pukanie. To już czas.
Sprawdziła prędko
swoją ceremonialną kreację, zanim zaprosiła go do środka.
Młodzieniec również wyglądał odświętnie. Płaszcz przyozdobił
elementami ze złota o ptasich motywach, w ręku zaś trzymał
dorównujące mu wysokością berło, którego czubek wieńczyła
turkusowa kula wielkości główki lalki, ze stojącym nań
pozłacanym krukiem, rozpościerającym skrzydła do lotu. Julia
oniemiała pod wpływem tej niespodziewanej dostojności, lecz
młodzieniec sprawiał wrażenie jeszcze bardziej zaskoczonego.
Wielkie, jasne oczy ze zdumieniem obserwowały zakłopotaną
nastolatkę, mierząc ją wzrokiem niemal centymetr po centymetrze.
Niezręczna cisza trwała już zbyt długo, toteż dziewczyna
podjęła:
– No to...
dobrze wyglądam?
– Och. Tak.
Bardzo dobrze. – Młody kapłan momentalnie oprzytomniał i
wyraźnie oszczędził komplementów, które cisnęły mu się na
usta. Pierwszego wrażenia jednak ukryć nie zdołał, co Julia
pokwitowała uśmiechem pełnym satysfakcji, chociaż oczywiście
wolałaby usłyszeć bardziej wylewną pochwałę swojej
spontanicznej kreatywności. – Zarzuć na siebie płaszcz, bo tam,
gdzie idziemy, nie jest już tak ciepło. Ach, no i buty... –
Zerknął na brązowe kozaki stojące w kącie. Miały niski, płaski
obcas i pasowały do zwiewnej sukienki jak wół do karety. –
Będziesz musiała je zdjąć, nim usiądziesz na tronie. Miejmy
nadzieję, że boczne pochodnie wystarczająco cię ogrzeją...
Przepełnieni
niepewnością, niechętnie opuścili komnatę i wyszli na ciemny
korytarz blado oświetlany przez nieliczne pochodnie. Chłodny wiatr
od razu wywołał dreszcze na gołych nogach Julii. Daniel zamknął
drzwi, po czym głęboko westchnął i płasko złożył dłonie.
Pochylił głowę i zamknął oczy.
– Najświętsza
Aeis, wybacz mi, proszę, to bluźnierstwo – wyszeptał. „Wybaczam”
– odruchowo pomyślała Julia, chociaż powaga i poświęcenie, z
jakimi młodzieniec podchodził do sytuacji, nie pozostawiały
miejsca na żarty.
Nastolatka szła
tuż za Danielem, ani na moment nie zwalniając kroku, bowiem zawiłe
i wypełnione mrokiem identyczne korytarze co chwila stwarzały
idealne okoliczności do zgubienia się. Mijali dziesiątki drzwi i
pokonywali tyleż samo schodków, wspinając się coraz wyżej, lecz
nie spotkali po drodze nikogo. Z czasem powietrze stawało się coraz
mroźniejsze, a napięcie rosło. Młodzieniec wypełniał ciszę,
instruując młodą boginię na najbliższe godziny.
– Najpierw
wygłosisz przemowę powitalną. To berło jest twoim najważniejszym
insygnium, więc koniecznie odzwierciedlij to w swoich gestach. Nie
oczekuję oczywiście, że wydobędziesz z niego moc, która
spektakularnie potwierdziłaby twoją personifikację... – Ponownie
westchnął. – Następnie mianujesz mnie na swojego arcykapłana i
rozpocznie się błogosławienie duchownych. To w sumie będzie
najprostsza robota. Każdego kapłana po kolei poświęcisz berłem i
słowami: „Błogosławię cię, synu mój, słowem prawdy i
pokoju.”. Na koniec podniośle podziękujesz i, zakładając, że
żadna spadająca z nieba nastolatka nie zakłóci nam ceremonii,
będzie po sprawie.
Julia zignorowała
te ostatnie słowa.
–
Pobłogosławić... każdego z osobna? Jezu, to zajmie wieki!
– Według moich
obliczeń zamkniemy się w dwóch godzinach. Spokojnie – odparł
twardo.
Julia poczuła
przyjemne ciepło. Przechodzili właśnie przez wielką, lekko
rozjaśnioną komnatę z malutkimi oknami przy samym suficie, na
wysokości przynajmniej kilkunastu metrów. Znajdowały się tutaj
wielkie stoły otoczone licznymi krzesłami, regały wypełnione
książkami, a na ścianach obficie wisiały zwierzęce skóry,
trofea myśliwskie oraz obrazy przedstawiające mityczne sceny.
Kluczowe miejsce w komnacie zajmował wielki ceglany kominek,
wewnątrz którego ogień płonął żywo. Sala wyglądała na główne
miejsce spotkań i codziennego wypoczynku. Julia z żalem podążyła
za młodzieńcem, który nie zwalniał tempa ani na chwilę i już
przekraczał kolejny próg.
– A dlaczego...
ee... dlaczego akurat ciebie mam mianować arcykapłanem? To znaczy,
wiem, że jako jedyny mnie tutaj znasz, jeśli możemy to tak
określić, ale czy nie jesteś... za młody? – To pytanie
nurtowało dziewczynę już od pewnego czasu i chociaż wydawało się
trochę bezczelne, nastała teraz idealna okazja, aby je zadać.
Daniel w odpowiedzi zaśmiał się pod nosem, a ciemne kosmyki włosów
opadły mu na czoło.
– No tak,
rozumiem twoje zdziwienie, w końcu na taki zaszczyt trzeba sobie
zasłużyć. Widzisz, Julio... Jak już ci wspominałem, podróżuję
do tego świata od dłuższego czasu. Obecni starcy pamiętają moje
pierwsze odwiedziny z czasów kiedy sami byli jeszcze nastolatkami.
Jako że nie znam aktualnie nikogo innego, kto podróżowałby przez
portal pod naszą szkołą, stałem się dla tych ludzi kimś więcej
niż zwykłym duchownym. Ich stosunek do mnie jest okraszony jakimś
dziwnym mistycyzmem. Powoli zapominają o dawnych podróżnikach.
Myślą zapewne, że moje powiązanie z drugim światem ma jakiś
wpływ na kontakty z tobą. Nie dociekałem, ale i też nie chcę
poruszać tego tematu, aby nie nabrali wątpliwości. Dlatego, jeśli
sama Aeis ogłosi mnie arcykapłanem, nikt nie powinien
zaprotestować, a ja będę miał wyłączne przyzwolenie na
towarzyszenie bogini. Szkoda tylko, że nie prawdziwej...
Jak dobrze, że
otaczał ich ciemny korytarz, inaczej Daniel na pewno zauważyłby
rumieniec, który zagościł na twarzy Julii. Mimo gorzkiego
komentarza na końcu, była bardzo rada z jego zapewnienia. Wciąż
jednak nie wszystko się zgadzało.
– Daniel... To
ile ty masz właściwie lat? – spytała niepewnie. Chłopak
uśmiechnął się.
– Fizycznie
dziewiętnaście. Nasze ciała starzeją się tutaj w tempie
odpowiadającym naszemu światu. Musi minąć wiele lat spędzonych w
Ardmorze, aby organizm przystosował się do tutejszego upływu
czasu. Więc spokojnie – dodał żartem – te dwa miesiące cię
tu nie postarzą.
Julia ponownie się
zamyśliła. Mijane korytarze stawały się coraz jaśniejsze, a
świst wiatru akompaniował ich rozmowie. Niewątpliwie zbliżali się
do celu.
– Czy to znaczy
– nastolatka zaczęła ostrożnie – że jakby ludzie z tego
świata przeszli do naszego, to postarzeliby się w ciągu kilku dni?
– To było takie nieprawdopodobne, że aż logiczne.
– No proszę,
dobrze kombinujesz – odparł Daniel, nie kryjąc swojego
zdziwienia. – W dodatku tutaj mijałyby lata i po paru tygodniach
nie mieliby ani przyjaciół, ani rodzin, do których mogliby wracać.
O ile oczywiście dożyliby miesiąca.
W ciągu tego
spaceru ich rozmowa przyjmowała coraz mniej oficjalny ton.
Nastolatka była rozluźniona i pozytywnie nastawiona do czekających
ją zdarzeń. Zastanawiała się, czy odczuwa pierwsze symptomy
zażytej wcześniej tabletki, czy może nadal podświadomie traktuje
wszystkie zdarzenia jak sen, czy też jest to efekt konwersacji z
osobą, która chyba nabierała do niej coraz większego zaufania.
Już chciała wziąć oddech, aby zadać kolejne pytanie, kiedy chłód
przybrał na sile i dotarli do wielkich drewnianych drzwi. Promienie
dziennego światła prześwitywały przez otwory w szczelinach
starych desek. Pachniało śniegiem.
– Zapnij
płaszcz, wychodzimy na zewnątrz – rzekł młody kapłan,
nakładając kaptur, a jego słowa odbiły się echem. Mocnym ruchem
otworzył wrota, a białe światło wlało się do pomieszczenia
niczym gęsta ciecz, oślepiając dziewczynę. Lekko zachwiała się
na nogach. Kiedy oczy przywykły do jasności, Julii ukazał się
widok tych samych ruin, które zdążyła już poznać poprzedniego
dnia. W biały krajobraz, malowniczo otoczony łańcuchem gór,
wtapiały się gęsto pokryte śniegiem czarne budowle, nierówne
wieżyczki oraz dziesiątki leżących wokół cegieł i fragmentów
muru. Wiał intensywny, mroźny wiatr, który momentalnie zamienił
jej nogi w dwa sople lodu, jednak na szczęście przynajmniej już
nie padało. Z białego puchu gdzieniegdzie wystawały nagie gałęzie
bądź pozostałości po dawno wymarłych drzewach czy krzakach.
Szli do świątyni
ścieżką wydeptaną przez setki stóp. Nastolatka miała wrażenie,
że minęły długie minuty, odkąd opuścili poprzedni budynek, lecz
dzieląca budowle odległość wynosiła zaledwie z pięćdziesiąt
metrów. Zaczynało kręcić się jej w głowie, lecz znowu miała
wątpliwości; czy jest to efekt nagłych wdechów świeżego
powietrza, czy jednak objawy łykniętego proszku? Nie odczuwała
również zimna tak dotkliwie, jak się spodziewała.
Kiedy po chwili
dotarli pod wrota świątyni, Julia bez emocji wyczekiwała tego, co
zaraz miało się wydarzyć. Dzierżąc w dłoni potężne złote
berło, miała wrażenie, że faktycznie panuje nad sytuacją.
Powróciła niedawna pewność siebie i pojawiło się poczucie
nieskończonych możliwości. Tak, uda się. Jeszcze pokaże im
wszystkim, jak dobrze wczuwa się w swoją rolę, jak wiarygodną
jest boginią. Pokaże Danielowi. Udowodni mu, że potrafi odpłacić
za popełnione błędy. Oraz że los zesłał ją tu nie bez powodu.
Oboje przekroczyli
próg świątyni. On – przyszły arcykapłan, ona – przyszła
bogini.
Komentarze:
Ładnie proszę nie nominować mnie do LBA. :)
Jeśli masz zamiar zareklamowac swojego bloga czy cokolwiek innego, zrób to proszę w SPAMOWNIKU. ^^
Super rozdziła im dłuzej czytam ten blog czuję sie tak jakbym czytaął swoją ulubioną ksiązkę :)
OdpowiedzUsuńAleż miło mi to słyszeć :D Dziękuję!
UsuńAaa dlaczego musisz urywać w najciekawszych momentach! :P Nie no rozdział naprawdę cudowny, tylko chciałabym już wiedzieć co będzie dalej, bo zazwyczaj przy piątym rozdzialne w innych opowiadaniach fabuła jest już znacznie dalej :) Nie żeby to był zarzut, po prostu jestem niecierpliwa! :)
OdpowiedzUsuńHehe to fakt, trochę mi się fabuła dłuży, ale wolę tak powoli budować napięcie i stopniowo rozwijać historię :) Dziękuję za komentarz!
UsuńNiniejszym właśnie skończyłam lekturę opublikowanych rozdziałów :D Niezłego psikusa mi zrobiłaś publikując już piątkę ;) (tak, wiem, niby było napisane 'noale'). Tak jakoś podczas czytania zaczęło mnie intrygować: czemu zawsze te 'inne wymiary' itp. zawsze przypominają (a właściwie nim są) średniowiecze? Taka wycieczka osobista ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie tekst czytało się przyjemnie. Tylko masz jakąś dziwną skłonność do wpychania przecinków przed i.
Romans kwitnie xD !
"talerz z trzeba kromkami chleba" - literówka ;)
[teoria-wiecznosci]
Dzięki śliczne za komentarz! Literówkę już poprawiam, a co do przecików przed "i", to znalazłam dwa miejsca, gdzie faktycznie były przez przypadek, ale w pozostałych wszystko jest w porządku ;)
UsuńŚredniowiecze jest wdzięcznym tematem, szczególnie że tak bardzo kontrastuje z naszym współczesnym światem. Poza tym u mnie klimat jest raczej nieokreślony (to Julia nazywa go "średniowiecznym", bo tylko to jej do głowy przychodzi:), tak naprawdę stworzę tutaj miks mrocznych wieków ze starożytnością i sporadycznymi elementami późniejszych epok :) Ale to oczywiście dopiero później sie okaże. :>
Bardzo ciekawy rozdział. Przyjemnie, płynnie i szybko się go czytało, muszę przyznać, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam :D Życzę weny i pomysłów na dalsze losy Julii.
OdpowiedzUsuńGosia.
Super, cudownie to słyszeć! Dzięki za komentarz <3
UsuńDo katalogu pewnie po odpowiedź nie zajrzysz, dlatego odpowiem Ci tutaj.
OdpowiedzUsuńNiestety, kodu na przywrócenie nowsze/starsze posty nie znam, a szablon taki już był. Mi się osobiście bardzo podoba, ale wiadomo, że musi mieć też minusy.
Pomyślę też o przywróceniu szerokiej listy czy dodaniu archiwum, czy coś.
A Twoje zgłoszenie zostało przyjęte, ale jeszcze go nie opublikowałam.
Wyświetlają się 3 posty, ponieważ 3 posty na dzień zostają dodane.
[blogobranie.blogspot.com]
Twoje opowiadanie jest naprawdę cudowne! Pierwszy raz czytam bloga, który tak mnie zaciekawił, czuje się momentami jakbym czytała prawdziwą książkę :D. Musisz robić taki niedosyt? Teraz nie mogę się doczekać przemowy Julii, niecierpliwie czekam na kolejny rozdział xD. Fajnie wykombinowała z tą suknią. Widać, że kreatywna dziewczyna i do tego sama zaczyna niektóre sprawy rozumieć po tak krótkim czasie i nie panikuje. Według mnie to dobrze, bo nie lubię jak główna bohaterka jest beksą.
OdpowiedzUsuńŻyczę duużo weny!
Waf
Wow to wspaniale! Dziękuję Ci pięknie za te niezwykle motywujące słowa! Postaram się jak najszybciej naskrobać kolejny rozdział :)
UsuńWow. Jaki meeegaaa wygląd bloga. Jeszcze takiego na opowiadaniach nie widziałam ^.^
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to super. Znalazłam kilka literówek, ale sama robię nie jedną :P + pkt. u mnie! Uwielbiam kreatywność. Sama jestem jedną wielka maszyną, tworzącą co chwile tysiąc nowych rzeczy :)
Również życzę weny !!!
(powiadom mnie, o następnym, proszę)
No i jasna, zapraszam do komentowania u mnie!
Hej, dziękuję za pozytywny komentarz! :D Ano, trochę odbiegłam od blogowych standardów :)
UsuńŁorany, jakie literówki? Na chwilę obecną już żadnych być nie powinno, ale jeśli coś przeoczyłam, to napisz proszę, gdzie! xD
Bardzo ciekawe opowiadanie ! Jednak wygląd mnie troszkę drażni bloga, nie mogę się połapać czasem i gdzie co kliknąć :P Ale... :P
OdpowiedzUsuńTak nawiasem : powinnaś wydać jakąś książkę ! :D Na prawdę kochana ! Czekam na kolejną notkę <3
Aww dziękuję za miłe słowa! :> Mam mimo wszystko nadzieję, że do konstrukcji bloga da się przyzwyczaić :)
UsuńTwój blog jest taki inny od wszystkich blogów, że ach ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie spotkałam się z taką fabułą i z takim fantastycznym pisaniem!
Daję się tu wyczuć niesłuchaną oryginalności talent.
Życzę weny i inspiracji do dalszego pisania.
O kurcze, dzięki wielkie! *_* Postaram sie sprostać oczekiwaniom!
UsuńLiterówek nie ma żadnych, błędów z przecinkami też nie dostrzegłam, a jedyną rzeczą, do której się przyczepię jest powtórzenie: "w dodatku niemal bezsłownie, aby przekazać jej książkę. Uznała, że musi się przed nim zrehabilitować, aby przynajmniej odeprzeć to paskudne"; "aby" wkradło ci się tutaj dwa razy ;) Cała reszta jest idealna pod względem technicznym, zazdroszczę tego, ponieważ sama robię miliony mini potknięć i zawsze jakiegoś nie znajduję xD
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się fragmenty z tej księgi, którą czyta Julia, bo są napisane tak inaczej od całego tekstu, jakby naprawdę pochodziły z całkowicie innego dzieła. Rzadko można spotkać na tyle dopracowany własny świat fantastyczny, aby wyglądał wiarygodnie. Ty pokusiłaś się o stworzenie całej religii, mitologii i wyszło rewelacyjnie. Z każdym kolejnym rozdziałem mam wrażenie, że poszczególne elementy tej historii do siebie coraz bardziej pasują i nie mogę doczekać się następnych fragmentów o samym tym świecie, w którym aktualnie rozgrywa się akcja. Kreatywność głównej bohaterki bardzo mnie zaskoczyła, bo sytuacja wydawała się taka trudna, ma udawać kogoś kim nie jest w stroju odsłaniającym wszystko co popadnie xD A tutaj miała fajny pomysł i zrobiła nawet wrażenie na Danielu. Wiem, że to jest dopiero piąty rozdział, ale już teraz wydaje mi się, iż widać minimalną różnicę pomiędzy Julią w poprzednich częściach a tutaj; tak jakby już zaczynała się zmieniać - bardzo subtelnie, aczkolwiek jej się to udaje.
Jestem ciekawa, jak będzie wyglądać ta cała ceremonia, czy faktycznie nikt nie połapie się, że coś jest nie tak ;D Osobiście liczę na wprowadzenie jakiegoś czarnego charakterka hyhy
Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział! <33
przystojnego, sexi, uwodzicielsko czarnego charakterka... haha, nie, rozmarzyłam się, nieważne xD
UsuńOż cholercia, to chyba najbardziej wnikliwy komentarz, jaki dostałam! Po prostu idealnie odczytałaś moje intencje, ba - wyszłaś z domysłami do przodu ;D Nie zdradzę szczegółów, ale wiedz, że nie powinnaś być zawiedziona :))
UsuńKurcze, zabieram się żwawo do dalszego pisania, dla takich cudownych Czytelniczek warto poświęcić inne zajęcia!
Ha, cieszę się :D Lubię ambitnie podchodzić do lektury xD Nie mogę się w takim razie doczekać kolejnych rozdziałów <3
UsuńBardzo dobry rozdział, jak wszystkie na tym blogu (: Wspaniały styl, o czym już wspominałam. Historia oryginalna, bohaterzy dobrze wykreowani (: Podoba mi się pomysł zmian czasu w ich świecie i naszym świecie (: Niczym Narnia! Widzę, że między Julią i Danielem się coś szykuje i bardzo dobrze! W ogóle bardzo polubiłam Daniela, jest nieprzewidywalny i to mi się podoba. Julia jako bogini - to z pewnością będzie ciekawe (:
OdpowiedzUsuńWeny! :*
Oh, wspaniale do słyszeć! Dziękuję za miłe słowa, oby kolejne rozdziały podobały Ci się przynajmniej tak samo! ^^
UsuńSzkoda, że wątek Patryka tak szybko się skończył. Czy on w ogóle wie o tym, że jego brat to kapłan bogini Aeis?
OdpowiedzUsuńCzy Julia lubi zwierzęta? Bo w tej świątyni na razie są tylko przemówienia. Czy składają Aeis jakieś ofiary, czy coś? Co do stroju, oryginalny pomysł. Może Julia, korzystając z wizerunku bogini, przeprowadzi jakieś reformy, dotyczące np. stroju.
Czekam na kolejny rozdział.
Ula
Patryk jest kolegą Daniela, a nie jego bratem :) Ale jego wątek jeszcze wróci, szczególnie że nie lubię zostawiać niejasności. Proszę tylko o cierpliwość! ;)
UsuńDziękuję za ciekawy komentarz, Twoje sugestie i pytania mnie cieszą, bo wiele tematów jeszcze tutaj szykuję... ;>
Wybacz że komentuje dopiero teraz ale jakoś wcześniej nie znalazłam czasu.. co do rozdziału wyszedł naprawdę fajnie chociaż liczyłam że już w tym będzie ta ważna ceremonia ;) jestem ciekawa jak julia sobie z nią poradzi. Poza tym aż trudno mi sobie wyobrazić jak ona w takim stroju tam nie zamrazla,biedna. już dawno nie czytałam czegoś z tego gatunku,bo zazwyczaj są to książki a nie opowiadania na blogach.Może kiedyś je wydasz ? Myślę że zyskalabys czytelników :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;)
Hehe, ja też liczyłam na zawarcie ceremonii w tym rozdziale, ale stanowczo przerosła mnie jego długość :) Poza tym sądzę, że to był chyba odpowiedni moment na ucięcie, bowiem w kolejnej części pojawią się już nowe wątki ^^
UsuńDziękuję za przemiłe i motywujące słowa! Coraz więcej osób sugeruje mi zrobienie z tego książki, ale sądzę, że za mało jeszcze napisałam, aby w ogóle o tym myśleć. Mam wielką nadzieję, że dobrnę z tą opowieścią do końca! <3
Czy bogini ciągle ma jeden strój? Czy może będzie miał różne kolory na różne okazje?
OdpowiedzUsuńThx za poprzednią odpowiedź
Ula
Sama bogini Aeis niewątpliwie posiada masę różnorodnych, pięknych strojów, natomiast Julia... cóż, Julia będzie musiała zadowolić się tym, co ma w zasięgu swych rąk ;)
UsuńDziękuję Ci pięknie za nominację! Niestety nie ogarniam za bardzo tych Liebster Awardsów, zatem mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli na podziękowaniach poprzestanę :) Naprawdę bardzo mi miło!
OdpowiedzUsuńPrzeglądałam spam na swoim opciu i przypomniałam sobie, że miałam tu zajrzeć. Przeczytałam w końcu.
OdpowiedzUsuńNie jestem dobrym komcionałtą, więc tylko kilka kwestii.
Językowo jest dobrze, błędy są nieliczne i drobne, ale muszę przyznać, że kilka razy zazgrzytało mi słownictwo. "lękała się niezmiernie", "ino", "srodze" itede, itepe, raczej nie pasują do opowieści o współczesnej nastolatce.
Podoba mi się, że najwyraźniej umiesz szczegółowo wyobrazić sobie przedstawiony przez siebie świat, opisy są dokładne i plastyczne, ale chwilami jest ich aż za dużo - razi dysproporcja między dialogami, w które tekst nie obfituje. Ostrzegam, że tak łatwo przesadzić i znudzić czytelnika.
Wow, nawet nie wiesz, jak mi jest miło, że przeczytałaś mojego opka! :) Dziękuję Ci także za komentarz! Oj faktycznie, zdarza mi się używać słów nie na miejscu, a i tak odsiałam już tekst z większości archaizmów i im podobnych. =.= Muszę się bardziej pilnować. Tak samo z dialogami. Nie do końca przemyślałam ich położenie w tekście i póki co mało było okazji na rozmowy, a nie mam zamiaru wciskać ich na siłę. Jestem zatem świadoma tej dyscproporcji i postaram się szybko załatać dziurę. :)
UsuńRaz jeszcze dziękuję, potwierdziłaś moje domysły i muszę teraz nad tym ostrzej popracować! ^^
Rozdział świetny. Na pewno będę tu zaglądała częściej.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych długich rozdziałów, kedy ja piszę dłuższy to wychodz mi masło maślane. Czekam na kolejny. Pozdrawiam.
Dziękuję bardzo za miłe słowa! :>
UsuńWięcej, więcej, ja chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńFajne i podoba się nawet osobie, takiej jak ja, która uwielbia Sapkowskiego, czy Piekarę, a nie romansidła w realiach fantasy. Będę czytał dalej :)
OdpowiedzUsuń