10.2020 - NOWY POST

 

12 wrz 2013




Niebo przybrało już kolor czerni i tylko delikatnie niebieska łuna na zachodzie przypominała o niedawno zakończonym dniu. Chodnik prowadzący do budynku szkoły, niemrawo oświetlany przez latarnie, był gęsto pokryty jesiennymi liśćmi z rosnących wokół drzew. Krok za krokiem, w jednostajnym tempie, szurały po nich ciężkie buty zakapturzonej postaci. Julia starała się zachować od niej duży, lecz nie większy niż dwadzieścia metrów dystans. Miała jednak nieodparte wrażenie, że domniemany Patryk nie zauważyłby jej obecności, nawet gdyby się z nim zrównała.
Atmosfera była gęsta tak samo jak mgła. Głuchy szum ulicznych samochodów z każdym kolejnym krokiem milkł stopniowo w tyle. W stronę liceum nie zmierzał obecnie nikt inny, co tylko podsyciło ciekawość nastolatki, która była silniejsza niż strach i skutecznie tłumiła wszelkie głosy rozsądku. Julia znowu poczuła podekscytowanie potencjalną przygodą, tym większe, że teraz zadecydowała o niej zupełnie sama.
Budowała w głowie liczne scenariusze: Może w szkole jest sekretna impreza? Może Patryk spotyka się z inną osobą? A co, jeśli jednak ma dziewczynę? Albo, co gorsza, idzie na spotkanie z jakimś dilerem lub równie podejrzanym typem? Zaraz zaraz – a może najzwyczajniej w świecie pomylił miejsce spotkania?
Julia uśmiechnęła się pod nosem. No tak, na pewno to zwykłe nieporozumienie, a ona jak zawsze panikuje na zapas. Postanowiła, że ostrożnie podąży za Patrykiem dalej, aż zorientuje się w celu jego podróży, a później najwyżej po cichu się ulotni.


Chłopak przekroczył szkolną bramę przy skrzydle wschodnim i, ku kolejnemu zdziwieniu dziewczyny, skręcił w stronę przeciwną do głównego wejścia. W tym miejscu przy budynku znajdował się jedynie parking – teraz całkowicie pusty – oraz niewielkie tylne wejście do piwnicy, a przynajmniej to sugerował dobudowany tam spadzisty fragment muru z metalowymi drzwiczkami. Budowla wyglądała tu na o wiele starszą niż reszta szkoły, z nieotynkowanymi cegłami i trawą rosnącą w szczelinach. Uważnie śledzony zza bramy młodzieniec przystanął przed wejściem i zaczął czegoś szukać w swojej torbie. W słabym świetle jedynej parkingowej latarni coś metalowego zabłysło w jego dłoniach. Julia zrobiła wielkie oczy, kiedy drzwiczki rozwarły się szeroko, a Patryk prędko wszedł do środka, jakby robił to już setki razy.
Z daleka dziewczynie udało się dostrzec wąski korytarz i schody prowadzące w dół. Nim drzwi się zamknęły, oczom Julii ukazał się tunel oraz blade, niebiesko barwione błyski pojawiające się w równych odstępach z wewnątrz. To zaintrygowało nastolatkę; dyskotekowe światła w zamkniętym na klucz podziemiu? Teraz już była przekonana, że pod murami szkoły trwa sekretna zabawa w najlepsze. Nie mogła się oprzeć i nie zerknąć, zwłaszcza że chłopak najwyraźniej zapomniał zaryglować się od środka. Mówiła sobie, że tylko tam jeszcze zajrzy, poszuka jakiejś znajomej twarzy i da sobie spokój. Ciekawość wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem i Julia już po chwili kroczyła w ciemności po kamiennych schodach, kierując się błękitnymi błyskami i echem oddalających się kroków poprzednika.
W zimnym powietrzu unosił się zapach mokrej skały i starego drewna. Ściany oraz sufit były obłe, wilgotne i nierówne, z licznymi wnękami oraz kamiennymi wypustkami. Korytarz przypominał bardziej podziemną jaskinię niżeli element szkoły. Dopiero teraz zorientowała się, że w głębi panuje bezwzględny spokój i nie docierają tu żadne dźwięki. Skąd zatem to migające światło, które powoli stawało się coraz bardziej oślepiające?
– Cholera! – Ciche, lecz pełne irytacji przekleństwo jak strzała przeszyło korytarz i sparaliżowało Julię. Wtem z dołu dobiegł odgłos szybkich kroków zmierzających w jej stronę i przerażona dziewczyna wskoczyła w pierwszą większą wnękę kamiennej ściany. Klitka była tak ciasna, że musiała się skulić i mocno trzymać krawędzi, aby nie wylecieć. Mając nadzieję pozostania niezauważoną oraz czując na plecach i głowie wilgoć zimnej powierzchni, wstrzymała oddech i z szeroko otwartymi oczami obserwowała, jak Patryk w pośpiechu przebiega tuż obok jej nosa. U góry rozległ się szczęk zamykanego zamka i czarny płaszcz z powrotem przemknął centymetry przed twarzą dziewczyny.
Nastolatce zmiękły nogi i mimo chłodu zrobiło się gorąco. Dotychczas podążała za chłopakiem, mając w świadomości prostą drogę odwrotu, teraz jednak dotarł do niej rozmiar popełnionej właśnie głupoty. Jak niby usprawiedliwi swoją zabawę w szpiega przed tym dziwnym osobnikiem? Nie dość, że z determinacją śledziła go całą drogę od kawiarenki, to jeszcze zawędrowała do miejsca, które najwyraźniej miało pozostać w tajemnicy. Cudownie. Pozostało jej czekanie w ciasnej i piekielnie niewygodnej wnęce niewiadomą ilość czasu, albo zejście do pomieszczenia z niebieskim światłem, poddenerwowanym Patrykiem i nikłą nadzieją, że niezręczna sytuacja sama jakoś się wyjaśni.
Tymczasem z dołu zaczęły dobiegać gwałtowne trzaski i tępe uderzenia metalu. Julia ześlizgnęła się z kamienia i, jak tylko najciszej potrafiła, zeszła jeszcze po kilkunastu schodkach. Stanęła przed łukowym przejściem do podziemnego pomieszczenia.
Otwór zdobiony był dwiema kolumnami połączonymi u góry kamiennym portalem, na którego szczycie umieszczono starannie wyrzeźbioną głowę pięknej kobiety. Gęste, proste włosy otaczały delikatne, prawie dziecięce rysy, pełne usta oraz lekko skośne oczy. Gładka, beznamiętna twarz martwo spoglądała na wchodzących. Dziewczyna zamarła. Starożytnie wyglądająca rzeźba w podziemiach szkoły? W głowie nastolatki momentalnie pojawiło się nowe wyjaśnienie: może dopiero przygotowują jakąś specjalną salę teatralną czy coś i Patryk po prostu w tym pomaga?
Julia ostrożnie wychyliła głowę zza kolumny. Niewielki pokój, w którym tliła się jedna świeca, wypełniały zasłonięte płachtami meble, wielki stary zegar w jednym kącie oraz elegancka drewniana komoda w drugim. Między nimi, pośrodku ściany, znajdował się kolejny portal, idealnie na wprost pierwszego, tym razem jednak umieszczony wokół litej skały, bez żadnego widocznego przejścia. To właśnie stąd, raz po razie, wydobywały się oślepiające błękitne błyski. Na ułamki sekund fragment muru pokrywała jedna wielka świetlna powierzchnia, oświetlając wszystko wokół niczym błyskawica, po czym znikała z trzaskiem. Julia ledwie powstrzymała się przed wykrzyknięciem scenicznego „ach!”, które pasowałoby do zaistniałej sytuacji. Pewnie to jakiś eksperyment, pomyślała.
Stojący bokiem Patryk opierał obie ręce o blat komody i pochylał się nad stertą pożółkłych papierów. Jedną dłonią chaotycznie przewracał kartki, wyraźnie czegoś szukając, w drugiej zaś trzymał srebrny medalion z doczepionym łańcuchem, którym nerwowo postukiwał o powierzchnię drewna. Wisior kształtem przypominał ptaka z rozpiętymi skrzydłami. Młodzieniec przestępował z nogi na nogę, a jego głowa rytmicznie się kołysała. Zwisający na plecach kaptur przypominał garb, a szeroki płaszcz powiększał sylwetkę, toteż cała postać, szczególnie w powracających co chwila błyskach, wyglądała zarówno komicznie, jak i dziwacznie. Do uszu Julii dobiegł ledwo słyszalny, niezrozumiały i szybki szept.
Wychyliła się nieco. Twarz chłopaka miała bardzo szlachetne rysy: jasną cerę, szerokie, lekko otwarte usta i bladoniebieskie duże oczy, które podkreślały ostro wyrzeźbione kości policzkowe i orli nos. Ze spadającymi na czoło i skronie ciemnymi kosmykami przydługich włosów wyglądał jak żywy obraz, który wyszedł właśnie spod pędzla dziewiętnastowiecznego portrecisty. Jakże to kontrastowało z tym błędnym spojrzeniem i cudacznie przybraną pozą! Dziewczyna stała jak zahipnotyzowana, kiedy obserwowany zerwał się nagle na równe nogi i podszedł do masywnego zegara w drugim kącie pomieszczenia. Był tak zaabsorbowany swoim działaniem, że – na szczęście dla Julii – trudno byłoby odwrócić jego uwagę.
– Trzy poziomy w górę po lewej... Dwa w górę po prawej... – wymamrotał, otwierając szklane drzwiczki zegara i ostrożnie przestawiając łańcuchy z obciążnikami w kształcie szyszek. Następnie zajrzał do małej skrzyneczki na dnie zegarowej wnęki, chwilę w niej poszperał, aż coś głośno trzasnęło i kolejne błyski z kamiennego przejścia pojawiały się już w częstotliwości kilku lub nawet kilkunastu na sekundę.
Przy takiej prędkości zmieniającego się oświetlenia ruchy tej ciemnej, dziwacznej postaci zdały się oczom Julii spowolnione, jak w świetle stroboskopowej lampy. Już nie lękała się wykrycia, tylko stała w samym środku wejścia, zaintrygowana obserwowaną sceną jak niczym wcześniej. Czy właśnie na takie „magiczne zdarzenie” czekała? Czy to w ogóle była jawa?
Chłopak zamknął szybkę zegara, wspiął się na palce i umieścił medalion w miejscu wydrążonym na szczycie ściennego portalu. Wtem szalone pobłyskiwanie ustało, pozostawiając świecącą mocnym błękitem powierzchnię. Zdenerwowanie przerodziło się w podekscytowanie. Prędko przyłożył palec do tarczy zegara i wykonał dłuższą wskazówką cztery pełne okrążenia do tyłu. To był najwyraźniej ostatni krok. Młodzieniec spuścił na chwilę głowę, nabrał powietrza w płuca, po czym najzwyczajniej w świecie przeniknął przez miejsce, które jeszcze przed momentem stanowiła twarda skalna ściana.


Wyparował. Julia dobre dwie minuty wpatrywała się w opuszczoną, pełną niebieskiego światła komnatę, zanim zdecydowała się podążyć za Patrykiem. Tak, otóż to – prosto za nim. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Miała zaledwie siedemnaście lat, ale dobrze wiedziała, iż takie okazje nie pojawiają się w życiu dwa razy. Tak naprawdę to w ogóle się nie zdarzają. Ale bez względu na to, jak mocno przecierała oczy, świecący fragment ściany pozostawał na miejscu – w przeciwieństwie do Patryka. No i były to obecnie jedyne otwarte „drzwi” w tej całej szkolnej „nibypiwnicy”. Jak zresztą inaczej nazwać to tajemnicze podziemie tuż pod pierwszym liceum w stolicy, którego jedyną zawartością była malutka komnata z emanującą na niebiesko ścianą? Aha, oraz mnóstwem praktycznie nieużywanych antycznych mebli w stylu secesyjnym czy innym art déco, które zapewne były warte fortunę.
Nastolatka, mrużąc oczy, podeszła ostrożnie do portalu. Czy powinna pomajstrować przy zegarze? Chyba lepiej go nie tykać, pomyślała. Na tarczy widniał kwadrans po szesnastej, czyli spóźniał się o całe cztery godziny. Albo raczej: Patryk go opóźnił. Tylko po co? Sekundnik rytmicznie wybijał czas, zatem teoretycznie wszystko działało jak powinno. Och, ależ korciło ją, by sprawdzić, co kryje w sobie tajemnicze światło! Lękała się jednak niezmiernie, zarówno otwartego przejścia przed sobą, jak i zamkniętych na klucz drzwi pozostawionych na górze. No bo z jednej strony czekało ją ewentualne upokorzenie za dziecinnie głupie zachowanie, a z drugiej ryzyko – doznania skutków ubocznych jakiegoś, jak jej się zdawało, „eksperymentu naukowego”. Wybór był jednak oczywisty, a przynajmniej zaistniała sytuacja sama usprawiedliwiała kolejny szalony ruch Julii.
Delikatnie przyłożyła dłoń do błękitnej powierzchni. Nie poczuła ani ciepła, ani zimna. Palce przeszły w głąb, jak przez powietrze. Świetlna mgła pochłonęła najpierw rękę aż po nadgarstek, następnie przedramię, łokieć... Dziewczynę ogarnęła panika. Nie potrafiła cofnąć ruchu, desperacko próbując się wyrwać, lecz nim się spostrzegła – została cała wessana przez błękitny portal.

Komentarze:

  1. To się robi naprawdę ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz bardzo przyjemny styl, przejrzyście formułujesz opisy i łatwo sobie wszystko wyobrazić. Na pewno będę czytała dalej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic bardziej nie motywuje do dalszego pisania, niż takie właśnie słowa! Dziękuję, będę starać się dalej!

      Usuń
  3. Super, ciekawa juz jestem, co bedzie dalej:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super piszesz myśłaś kiedyś nad wydaniem ksiażki? czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Oj, nie myślałam o tym jeszcze, do tego długa i żmudna droga, ale kto wie, moze kiedyś... ;)

      Usuń
  5. Twoje opowiadanie jest cudowne! Dawno nie czytałam tak dobrego bloga. Czuję, ze będę śledzić wszystkie rozdziały, aż do ostatniego. Z niecierpliwością czekam na kolejny. :)

    Arioka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! Mam wielką nadzieję, że kolejne rozdziały jeszcze bardziej Cię zainteresują!

      Usuń
  6. Wow, genialnie! Niesamowicie interesujący rozdział, do tego napisany tak świetnie... Gratuluję talentu pisarskiego i zazdroszczę! Julia z każdym rozdziałem podoba mi się bardziej. Cały rozdział jest świetnie napisany, a twoje opisy są po prostu miażdżące. Byłam ciekawa, o co chodzi z tym Patrykiem, ale teraz powoli rozumiem i strasznie się z tego cieszę, że Julia postanowiła wejść do portalu, co było oczywiste. Ciekawość mnie zżera, co będzie działo się w dalszych rozdziałach, także przeskakuję do kolejnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Daję znać, że nadal czytam (trochę tak nieregularnie tu wpadam) i cały czas jestem ciekawa tego chłopaka :) Opisy jak zwykle pobudziły moją wyobraźnię.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega, mega, mega!
    Tylko szkoda, ze rozdziały sa takie krótkie! Ledwie wciagne sie w rozdział, a tu koniec... kurcze, straszne xd
    Tresc oczywiście idealna. Serio, nie spodziewałam sie czegos takiego. Wiem, ze sie powtarzam, ale taka prawda!
    Życzę Ci ogromnych pokładów weny. Przyda Ci sie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww cudownie to słyszeć! Dziękuję! Szczęśliwie im dalej w opowiadaniu, tym dłuższe stają się też rozdziały. ;D

      Usuń
  9. No cóż, nie ma tu zbyt dużo do powiedzenia - świetnie :). Bardzo intrygujący ten portal..

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, co za głupia dziewczyna, w ogóle ją nie zdziwił dziwny portal i tak po prostu dała mu się wessać :P.
    Patryk jest trochę przerażający, ale to może przez ten czarny płaszcz i kaptur, no i to dziwne zachowanie...
    W momencie, w którym opisujesz ten drugi portal i dodajesz, że nie było w nim widocznego przejścia, od razu wiedziałam, że z pewnością jest ukryte ;).
    Do zobaczenia dalej :).


    --
    The Story of Ramona

    OdpowiedzUsuń

Ładnie proszę nie nominować mnie do LBA. :)
Jeśli masz zamiar zareklamowac swojego bloga czy cokolwiek innego, zrób to proszę w SPAMOWNIKU. ^^

- Copyright © Aeis: Fałszywa Dusza ~~ opowiadanie fantasy - Powered by Blogger - Base theme designed by Johanes Djogan -