10.2020 - NOWY POST

 

21 wrz 2013




Wielki kruk podskakiwał na chudych nóżkach, ciągnąc bezwładnie lewe skrzydło. Regularnie co kilka metrów gubił pióro. Julia stała na początku pierzastej ścieżki i obojętnie obserwowała, jak czarny ptak z trudem próbuje wzbić się w powietrze. Wyglądał, jakby bardzo się spieszył i zmierzał do konkretnego celu. Dziewczyna postanowiła iść za nim, podnosząc z ziemi kolejne pióra i bezwiednie układając je w bukiet.
Z czasem pęk w jej dłoni stał się na tyle gęsty, że nie mogła go już utrzymać. Chcąc schować czarną wiązankę za jakiś pas lub w kieszeń, dziewczyna spostrzegła, iż jest naga. Zaczęła więc okrywać się grubymi piórami, które samoistnie przylegały do jej ciała.
Kiedy cała odziana w ptasi strój podniosła ostatnie pióro, kruka nigdzie już nie było. Zaczęła szukać go wzrokiem na ciemnoszarym niebie, lecz wokół było pusto i głucho, a pod nią otwierała się skalista przepaść. Zdało jej się, że skoro ma pióra, to poszybuje zaraz w stronę bezbarwnego horyzontu. Już miała zrobić krok do przodu, kiedy do jej uszu dotarły nieprzyjemne odgłosy stukania. Zawahała się. Nim zdążyła dokonać ponownej próby, stukanie powtórzyło się. Ktoś pukał do drzwi.


Poczuła zapach skórzanego materiału oraz ogarniający ciało ból. Na czymkolwiek spała, było twarde, płaskie i kłujące. Z trudem otworzyła oczy. Jednostajne uderzenia słyszane już na jawie przywróciły dziewczynie strach oraz świadomość przebywania w obcym miejscu. Kto pukał do drzwi? Gdzie się w ogóle znajdowała?
Próbując sobie desperacko przypomnieć ostatnie chwile przed utratą przytomności, Julia usiadła na konstrukcji z siana, kilku szmat i futrzanej narzuty, która robiła za łóżko. Koszmarnie niewygodne łóżko, ale przynajmniej ciepłe. Malutkie pomieszczenie z szarej cegły rozświetlały dwa kandelabry postawione na drewnianych stoliczkach. Na jedynym krześle w pokoju dostrzegła swoją torbę przewieszoną przez płaszcz i wtedy po raz trzeci usłyszała stukanie. Dopiero teraz zupełnie oprzytomniała.
Rzuciła się do kieszeni palta w poszukiwaniu telefonu. Znalazła. „Brak zasięgu sieci” – no oczywiście, czego innego mogła się spodziewać w najpewniej podziemnym pomieszczeniu bez okien.
– Nie śpisz już? – spytał ostrożnie dobiegający zza drzwi męski głos. Julię obleciała kolejna fala strachu. Zaraz zaraz, co się wydarzyło? Poszła za Patrykiem – nie, za Danielem. Był śnieg, były góry... Potem jakaś msza w zrujnowanej świątyni. A, no i ptaki. Oraz ci wszyscy dziwni ludzie w kapturach... Nastolatka momentalnie zbladła na myśl o brodatych mężczyznach, wśród których straciła przytomność. Ktoś ją przecież musiał tutaj zanieść, zdjąć płaszcz, buty, przykryć futrem. Cholera.
– Daniel? – zachrypiała w stronę drzwi. Po kilkunastu sekundach ciszy głos odpowiedział:
– Mogę wejść?
– Yy, tak – odparła niepewnie, siadając z powrotem na sienniku i przykrywając się odruchowo kołdrą, chociaż była ubrana. Z lękiem patrzyła w stronę wejścia.
Do pokoju powoli wkroczył Daniel, zamykając za sobą drzwi, a następnie spokojnie siadając na krześle. Odetchnęła z ulgą, widząc znajomą osobę, chociaż trudno byłoby określić ich znajomość mianem bliskiej. Chłopak miał zmęczoną twarz, podkrążone oczy, a włosy jeszcze bardziej zmierzwione niż zwykle. Dawno nie spał. Wpatrywał się w Julię tępym wzrokiem, jakby w oczekiwaniu albo samemu szukając odpowiednich słów. Dziewczyna również zastanawiała się, co powiedzieć, jednak stres nie pozwalał jej się skupić na niczym, a na usta cisnęło się tylko pytanie „Dlaczego nie jesteś Patrykiem?”, co było tak irracjonalne w zaistniałej sytuacji, że postanowiła milczeć. W końcu młodzieniec podjął szorstko:
– Jak się tu znalazłaś?
No tak. Nadszedł ten moment, kiedy musi wytłumaczyć się ze swojego głupiego wścibstwa. Drżącym głosem opowiedziała po kolei, jak, myląc go z kimś innym, zabawiła się w szpiega, a później, z zablokowaną drogą powrotu, szukała już tylko wyjścia z kłopotliwej sytuacji. Czuła, jak z każdym kolejnym słowem się czerwieni oraz jak bardzo obnaża przy nim swoją bezmyślność i bezradność. Było jej wstyd, jak nigdy w życiu. Starała się trochę nagiąć historię, określając budynek szkoły jako miejsce spotkania oraz tworząc plotki o domniemanej szkolnej imprezie, jednak niczym nie potrafiła usprawiedliwić swoich kolejnych czynów.
Daniel słuchał jej uważnie, mrużąc oczy z lekkim niedowierzaniem. Kiedy skończyła, skomentował sucho:
– Patryk wyjechał na tydzień z rodzicami do rodziny za granicą.
To sprawiło, że cała opowieść Julii stała się jeszcze bardziej naciągana, a ona sama zrobiła wielkie oczy. Czyli cała niedoszła randka była tylko perfidnym blefem. Kto ją tak okrutnie wkręcił? Paulina? Ale dlaczego? Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie.
– Czym mogę stąd wrócić do domu? Moi rodzice pewnie zaczynają się martwić, chociaż niby mogę im powiedzieć, że nocowałam u Angeliki. Jest tu gdzieś zasięg? – podjęła z niewinnym uśmiechem, sama nie wierząc w sens pytań, lecz Daniel wciąż nie zmieniał wyrazu twarzy, a w odpowiedzi westchnął głęboko.
– Posłuchaj mnie. Aeis...
– Nie jestem Aeis. – Julia przerwała mu stanowczo, lecz po chwili zreflektowała się, widząc poirytowanie u rozmówcy. Spuściła wzrok: – Przepraszam, mów dalej.
– ...Aeis jest boginią, którą tutaj czcimy. Wielką panią tego świata. Królową życia, przewodniczką dusz, strażniczką prawdy. Zapamiętaj to dokładnie. Masz. – Wyciągnął z kieszeni złożoną kilka razy kartkę, po czym wręczył dziewczynie i rzekł: – Przeczytaj i z a p a m i ę t a j. Koniecznie.
– Dlaczego? – nie wytrzymała i spytała zdezorientowana. Daniel wykrzywił usta w niezadowoleniu.
– Bo musisz się w nią wcielić na jakiś czas.


Żółty płomień tańczył wesoło na knocie świecy miedzianego kandelabru. Tuż obok leżała kartka z prędko nakreślonym krótkim tekstem, a naprzeciwko siedziała otępiała Julia z twarzą ukrytą w dłoniach. Nie płakała, była za to blada i roztrzęsiona. Powoli porządkowała w głowie zasłyszane właśnie informacje i próbowała oswoić się z nowo zaistniałą sytuacją.
– Dwa miesiące, dwa miesiące... – powtarzała, niedowierzając.
Daniel nie miał wiele czasu na wyjaśnienia. Starał się mówić szybko, bez emocji i rzeczowo. A brzmiało to, jakby streszczał jakiś film klasy B gatunku science-fiction: że to zupełnie inny świat, którego nie znajdzie się na mapie („Równoległe uniwersum bądź inny wymiar, jak wolisz” – określił); że przejścia między nim a naszym są tylko jednostronne i otwierają się jedynie w specjalnych miejscach o określonych porach. Oraz, co było najbardziej szokujące, że czas płynie tu inaczej. I wcale nie chodzi o ośmiogodzinne doby czy widoczne przyspieszenia ruchów ludzi lub przedmiotów. Minuty odczuwało się normalnie, pory roku zmieniały się co trzy miesiące, a słońce tak samo kończyło dzień za widnokręgiem. Jedyne, co miało tu znaczenie, to stosunek mijającego czasu między dwoma światami. Jeśli tutaj upłynęła godzina, w „prawdziwym” świecie sekundnik przesunął się tylko o dziesięć pozycji. Tutaj wszystko działo się o szybciej – trzysta sześćdziesiąt razy szybciej. Podczas gdy Julia przeżywała tydzień, rankami chodząc do szkoły, a wieczorami kładąc się spać, w tym równoległym uniwersum mijały całe lata.
– Że ILE razy szybciej?
– Nie przesłyszałaś się. Jedna sekunda w naszym świecie to sześć minut tutaj. Wiesz, dlaczego przestawiłem zegar o cztery godziny? Bo przejście powrotne otworzy się równo za dwa miesiące tutejszego czasu. Tyle właśnie mają trwać uroczystości związane z rocznicą zstąpienia na ziemię Aeis w ludzkiej postaci, na które tu przybyłem. A jest to dla mnie niezwykle istotne, bowiem należę do bractwa Itienu. Jestem jednym z kapłanów Aeis. To najbardziej elitarny zakon w Ardmorze. Aha, teren, na którym znajduje się ten kompleks świątyń, należy właśnie do Ardmoru. Ale o tym się może dowiesz przy okazji – rzekł niechętnie. – Teraz liczy się co innego. Wiedz, że głęboko wierzę w Aeis oraz w przepowiednię jej ponownego pojawienia. Ale nie wierzę, że spełnia się ona właśnie teraz. – Tutaj delikatnie zadrżał mu głos i chłopak znowu rzucił krzywe spojrzenie na dziewczynę.
– Dwa miesiące...? – Julia nie wierzyła własnym uszom. – Wkręcasz mnie.
– Tak, dwa miesiące. Chyba że znajdziesz wcześniej inne przejście, bo ja osobiście znam tylko jedno działające. A jeśli masz wątpliwości co do moich słów, to proszę, wyjdź sobie na zewnątrz, pospaceruj trochę po górach i sama oceń, na ile to miejsce przypomina ci ulicę Paproci – wtrącił zgryźliwie. Wyraźnie miał pretensję do nastolatki za zaistniałą sytuację – skądinąd słusznie, pomyślała potem ze skruchą. Dziewczyna spuściła wzrok w przepraszającym tonie. Łatwo było wywołać u niej poczucie winy.
Dalej chłopak opowiadał o konsekwencjach minionego wieczoru i niespodziewanie przerwanej ceremonii.
– Jesteś pierwszą kobietą od wielu stuleci, która przekroczyła progi tej świątyni. I w ogóle chyba pierwszą osobą pozbawioną błogosławieństwa Aeis, która to zrobiła i jeszcze żyje. A to tylko dlatego, że miałaś cholernie nieprawdopodobne szczęście – wycedził przez zęby. Julia bardzo żałowała swoich przewinień, ale jednocześnie ponownie budziła się w niej niedawna ciekawość i chęć zadawania pytań. Mając przed sobą kogoś, kto wyraźnie orientował się w tej zawiłej sytuacji, czuła się odrobinę bezpieczniej. Poza tym chciała wreszcie zejść z tematu wypominania jej bzdurnych błędów.
– Dlaczego kiedy mnie mijałeś, tam na ulicy, zachowywałeś się tak, eee... – Desperacko szukała odpowiedniego słowa. – Tak dziwnie?
Daniel podniósł jedną brew.
– Tak wyglądałem? – Wydawał się lekko zaskoczony. – No cóż, w drodze do portalu powtarzałem słowa modlitwy oraz swojej przemowy. Mojej pierwszej przemowy, tak notabene, którą teatralnie przerwałaś.
I znowu uszczypliwa uwaga. Jakby miał jeszcze wątpliwości co do odczuwania przez nią wyrzutów sumienia. Postanowiła tym razem to zignorować.
– A co to było, takie zielonkawe światło, które wybuchło z twojego pierścienia?
– To właśnie błogosławieństwo naszej bogini, które zaklęte jest w tym szmaragdzie. – Po tych słowach wskazał na serdeczny palec prawej dłoni, gdzie na powierzchni turkusowego kamienia iskrzyły się odbicia pląsających płomieni. – Teraz jesteś naznaczona piętnem Itienu, choć dla ciebie pewnie nic to nie znaczy. – Westchnął.
– Rzuciłeś na mnie czar po to, żebym zemdlała? – Nastolatka uniosła brwi.
– To reakcja nieprzygotowanego organizmu na tę częstotliwość światła. Poza tym musiałem. Ci głupcy byli tak zaaferowani hipotetycznym pojawieniem się Najświętszej, że nie zdążyli wyczuć w tobie braku jakiejkolwiek aury. Inaczej pewnie od kilku godzin albo byłabyś martwa, albo dogorywałabyś na śnieżnym pustkowiu. Jak już mówiłem, kobietom nie wolno przekraczać progów świątyni.
Julia wzdrygnęła się po tych słowach, chociaż Daniel mówił już cieplejszym tonem.
– Ale dlaczego? – zapytała zupełnie zakłopotana.
– Tylko jedna pani może przebywać w świętym miejscu i zawsze będzie nią Aeis – odparł niejasno. – Wejście do jej świątyń jest zakazane zwykłym ludziom. Nie mam pojęcia, co by z tobą zrobili, ale dziękuj bogom, ba – boskim ptakom, a przede wszystkim dziękuj wielkiej Aeis, za to, że zdołałem ich przekonać i nadal żyjesz. Ale teraz surowo zapłacisz za to zbezczeszczenie. – Jego głos ponownie spoważniał. – Błogosławieństwo Aeis to zaszczyt, którego dostępują tylko nieliczni. Ty zaś na nie nie zasłużyłaś i najświętsza Aeis, zamiast chronić, może chcieć cię teraz ukarać. – Popatrzył srogo na dziewczynę, do której nie wszystko jeszcze docierało.
– Większość z kapłanów to starzy ślepcy, którzy całe życia zatracili na służeniu w świątyni – kontynuował. – Wielu z nich, tak jak ja, przybyło z zewnątrz. Z „naszego” świata. Większość jednak już nie powróciła i albo dawno pomarła, albo z wiekiem zapomniała o swoich domach. Nieliczni założyli nowe rodziny, a ich ciała przystosowały się do tutejszego biegu czasu i zaczęły normalnie starzeć. Moi dawni rówieśnicy skonali, a niektórych sędziwych kapłanów pamiętam ze swoich poprzednich podróży jako ledwie trzynastolatków. Umrą pewnie i oni w tym podłym, zimnym świecie, nigdy nie powracając do swych rodzin, choć tak naprawdę dla ich bliskich minęło tylko parę tygodni.
Dziewczyna obserwowała z przejęciem, jak rozdrażniona dotychczas twarz Daniela przybrała wyraz szczerego smutku. On naprawdę żałował tych biednych ludzi, którzy samolubnie poświęcili swoje życia dla niezrozumiałych uciech mroźnego równoległego świata. Ale w tym krótkim, pełnym strapienia spojrzeniu było coś więcej, jakaś osobista pobudka i poruszenie. Nie śmiała jednak zapytać.
– Julia, słuchaj, bo mamy mało czasu. – Daniel po raz pierwszy zwrócił się do niej po imieniu. Ucieszyła się w duchu, że zapamiętał, chociaż momentalnie zrobiło się jej jeszcze bardziej głupio, skoro sama do wczoraj nie rozróżniała go z Patrykiem. To stanowczo wypowiedziane polecenie przywróciło jej skupienie. – Oni są święcie przekonani, że to właśnie t y jesteś inkarnacją Aeis. Mija dokładnie tysiąc pięćset lat od jej przybycia, a ty zjawiasz się wśród ptasiego harmideru ni stąd, ni zowąd, podczas pierwszej ceremonialnej mszy. Nikomu nie przemówimy do rozsądku, bo twoja historyjka jest dość absurdalna, a obecnie nikt poza mną nie używa tego przejścia ze świata zewnętrznego. – W tym momencie zawahał się.
– Nikt poza tobą?
– Nikt. Już nikt – odrzekł krótko chłopak, lecz głos mu dziwnie zadrżał, jakby mówił nieprawdę lub nie był pewien swoich słów. Najwyraźniej czegoś nie chciał jej powiedzieć. Mimo to dziewczyna wykorzystała ciszę na wyrzucenie następnych nękających ją pytań.
– Skąd w ogóle wiesz o tym miejscu? O tej całej Aeis? Czy Patryk też tutaj był? No bo dlaczego niby przejście znajduje się tak po prostu pod naszą szkołą? I co-
– Na litość boską, dość! – Daniel krzyknął tak niespodziewanie, że aż podskoczyła. – Na włosku wisi twoje i teraz zapewne także moje życie, a ty o takie pierdoły pytasz! W dodatku szlag mnie trafia, bo ja czekałem na zjawienie się Aeis, a nie jakiejś nieprzytomnej nastolatki! Dziewczyno, ogarnij się, czas ucieka! – Oczy młodzieńca zapłonęły w eskalacji złości. Julia wstrzymała oddech. – Wykuj na pamięć tę pieprzoną kartkę, a ja potem przemycę ci jakąś księgę z mitologią Per'imu. Musisz, do cholery, przynajmniej orientować się w swojej własnej historii! Przez dwa miesiące nie możesz ani na chwilę wzbudzić wątpliwości, że to właśnie TY jesteś współczesną inkarnacją Aeis, bo inaczej oboje skończymy w trupiarni – ty za szerzenie herezji, a ja za kłamstwo oraz impulsywne podjęcie decyzji. Czy zrozumiałaś jasno?
Dziewczyna zaczęła pojmować, że to nie są żarty ani zabawa w przygodę. Musi stawić nagle czoło obcej kulturze i religii, jednocześnie sprawiając wrażenie, że to dla niej chleb powszedni. Jej umysł zatrwożyła myśl o liczbie potencjalnych okazji do potknięcia i zdradzenia się.
Czuła się jak karcone przez rodzica dziecko. Nie przypuszczała, że chłopak, którego jeszcze dzień wcześniej traktowała jako ewentualnego partnera do randki w ciemno, jest w stanie tak ostro ją zganić i gwałtownie wybuchnąć krzykiem. Jego gęste brwi pod ciemnymi kosmykami włosów zmarszczyły się, a nozdrza orlego nosa lekko poszerzyły. Na bladych policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Dziewczyna doznała na moment dziwnego uczucia egzaltacji, choć świadomość powagi sytuacji szybko zgasiła niecodzienne wrażenie i kazała jej skinąć głową.
– Tak. Chyba rozumiem. – Pełen strachu głos ledwo dotarł do jej własnych uszu.
Nastała chwila ciszy, która powoli gasiła wzburzone emocje i napiętą atmosferę. Daniel zamknął oczy i złapał się za głowę. Wyglądał na wyczerpanego i skonsternowanego.
– Dobra, to na razie tyle. – Wstał z krzesła i rozejrzał się po pokoju. – Jutro wyruszamy do zachodnich świątyń, lecz już dzisiaj pokażesz się na mszy. Musisz pobłogosławić wiernych – rzekł obojętnie, nie zważając na pytającą minę nastolatki, po czym wyjął z kieszeni jakąś różową kostkę i położył ją na stoliku. – Masz trochę mydła, przyda ci się. Potem przyniosę ci trochę pasty do zębów, szczoteczkę musisz skombinować sobie sama – wyszczerzył zęby. Z błyskiem w oczach wskazał na kąt pomieszczenia, gdzie znajdowały się dwie ceramiczne misy, z których jedna była pełna wody, oraz nieduże drzwiczki wbudowane w ścianę. – Aha, toaleta i zsyp na odpady są tam. Życzę ci miłego pobytu w Ardmorze, Julio.


Te ostatnie, pełne ironii słowa, odbijały się echem w głowie nastoletniej panny Potockiej niczym w bezdennej studni. Miała ledwie kilka godzin, aby przygotować się na dwumiesięczne wakacje w krainie pełnej mrozów i średniowiecznych warunków życia. Jedynym pocieszeniem była myśl, że przynajmniej w domu nie zdążą za nią zatęsknić. Prędzej ją samą dopadnie nostalgia, bo nie pokładała wielkich nadziei na wsparcie ze strony zezłoszczonego Daniela. Zbyt drastycznie namieszała mu w planach, nie ma co. Bolało ją bardzo przeświadczenie, jak trudno będzie naprawić tę niefortunnie rozpoczętą znajomość, szczególnie że chłopak ewidentnie skrywał przed światem własne problemy. A teraz Julia stała się kolejnym brzemieniem, które młodzieniec musi dźwigać przez całe dwa miesiące. I wszystko przez jedną, głupią, w dodatku własną decyzję.
Siedziała zatem na krześle roztrzęsiona, zerkając raz po razie na nieszczęsną karteczkę i usilnie próbując skupić się na jej treści. Jeszcze nigdy zrozumienie i przyjęcie do wiadomości raptem kilkunastu zdań nie przychodziło jej z takim trudem.
Julio,
od dziś Twoje imię brzmi Aeis.
Jak Księga głosi:
Jesteś jedyną władczynią dusz, ziarenek życia, które prowadzisz w odpowiednie miejsca i sadzisz, aby wyrosły z nich żywe istoty. Od Ciebie zależą ich korzenie.
Twoja święta psyche* zrodziła się z najczystszej Prawdy, której strzeżenie jest Twym zadaniem. Wyszukujesz zepsute ziarna, fałszywe dusze, i karzesz je adekwatnie do popełnionych grzechów. Twoimi powiernikami są czarni ptasi słudzy, którzy pełnią rolę przewodników zabłąkanych dusz.
Mieszkasz w Per'imie, krainie bogów. Swoją rangą i ważnością wyrastasz ponad wszystkie inne bóstwa poza jednym – Ageonem, bogiem śmierci i fałszu, Twym partnerem w Czasach Powstania, z którym spłodziłaś świat.
Jesteś panią nas wszystkich.
Jesteś Aeis.

~*~

Komentarze:

  1. *o* świetny jest ten motyw z różnicą czasów pomiędzy światami! Ogólnie cały pomysł na opowiadanie na razie mnie zachwyca. Mam nadzieję, że wątek pomiędzy Danielem a Julią się rozwinie:) Nie mogę się doczekać reszty! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, rozwinie się, rozwinie ;) Dziękuję za tak miłe słowa! Fajnie, że pomysł Ci się podoba! ^^

      Usuń
  2. super rozdział jak każdy czekam na koljny codziennie sprawdzamy czy go nie dodałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww dziękuję <3 Bardzo chciałabym pisać kolejne rozdziały z prędkością jednego dziennie, ale chyba psychika by mi wysiadła @_@ Kolejna część pojawi się pewnie za jakiś tydzień! :D

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział. Daniel i Julia.. cuudne! Piszesz nieziemskie opisy.
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    U mnie pojawił się piąty rozdział, zapraszam:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie! :D
      Twój blog już mam na liście "opowiadań koniecznie do przeczytania", więc szykuj się, że niedługo wejdę i pokomentuję to i owo :D

      Usuń
  4. Na początek chciałam tylko powiedzieć, że nie musisz za każdym razem informować mnie o nowym rozdziale, ponieważ sprawdzam raz na jakiś czas konto Bloggera ;) Niepotrzebnie marnujesz swój czas, ja i tak go przeczytam.
    Uwielbiam to, że nie robisz błędów. Czasami czyta się bardzo dobre, nawet świetne opowiadanie z rewelacyjnie rozwiniętą fabułą lub pomysłem, ale z takim natłokiem błędów, iż wszystkiego się odechciewa. Tutaj tego nie ma. Czyta się płynnie, bez kompletnie żadnych problemów. Gładko przechodzisz z opisów do dialogów, zawsze wiesz, kiedy powinnaś coś dopisać do wypowiedzi, a kiedy wystarczy kilka słów. Bardzo ciekawie poprowadziłaś tę rozmowę pomiędzy Danielem i Julią. Dobrze, że wytłumaczyłaś bardzo wiele kwestii dotyczących tego świata w rozmowie, gdzie wygląda to naturalniej. Rzecz z czasem często spotykana, ale raczej w nie tak dokładnym przeliczeniu. Portale pojawiające się tylko w określonych miejscach w danym czasie - fajne, oryginalne na pewno. Dziewczyna jest "uwięziona" w tym światku, dzięki czemu pewnie rozwiniesz z tego interesującą fabułę, której naprawdę nie mogę się doczekać. Jedynym, jak dla mnie, minusem tego wszystkiego jest brak takiego życia wewnętrznego bohaterów. Masz świetne opisy, są spójne, czytelne, nie potrzeba wyobrażać sobie żadnych dodatkowych elementów, ponieważ wszystko jest podane, jednak tych emocji mi zabrakło. Może tylko chodzi o ten rozdział, bo wcześniej ta cała niepewność z podążaniem za chłopakiem, przejście przez ten portal, ta cała ciekawość była rewelacyjna. Julia wyszła na zagubioną, mam wrażenie, że bardzo głupiutką dziewczynkę. Z jednej strony to fajne, bo nie grzeszy inteligencją, ale żebyś nie przesadziła xD wiesz, coś tam żeby załapała ta nasza bogini :D
    Opowiadanie jest dla mnie idealne. Wszystko, co jest związane z wszelaką mitologią (nawet tą swoją) to dla mnie raj. Nie mogę się doczekać następnego!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie <3
    [trzymaj-mnie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Whoa, dziękuję za obszerny komentarz <3 I wybacz tamto powiadomienie, ale dwie osoby mnie poprosiły o informowanie, więc już hurtem odhaczyłam wszystkich :P Nastepnym razem grzecznie poczekam, kto chce, ten sam zajrzy ;)
      Cieszy mnie, że nie zoczyłaś błędów! Zawsze wszystko sprawdzam po pięć razy, bo sama nie lubię tekstów z byczkami lub pogubioną interpunkcją.
      Trochę dziwię się Twemu wrażeniu braku emocji, bo ja z kolei myślałam, że wręcz za bardzo się tu na nich skupiam xD Narastające poczucie winy Julii i jej bezradność, skrywana smutna tajemnica Daniela, potem jego wybuch wściekłości. Myślałam, że to widać. Czy mogłabyś mi powiedzieć, czego Ci dokładnie zabrakło?
      Ah, no i tak, Julia nie jest zbyt bystra, ale głupia też nie, więc spokojnie xD
      Dziękuję jeszcze raz za miłe słowa! Koniecznie muszę w wolnej chwili doczytać i skomentować Twoje opowiadanie!

      Usuń
    2. Wiesz, myślę, że chodzi bardziej o "otoczkę" tych opisów emocji. Świetne opisy sytuacji, tych miejsc i wszystkiego związanego z boginią Aeis zagłuszyły trochę te emocje. Według mnie wynika to z natłoku informacji, nie braku samych opisów :) więc jest naprawdę okej, to zależy po prostu od samego rozdziału :)

      Usuń
    3. Hmm coś w tym jest, że stosunek surowych informacji był tu nieproporcjonalny do emocji. Nie jestem przyzwyczajona do pisania o uczuciach, a brak pierwszosobowej narracji mi tego nie ułatwia :D Ale będę o tym pamiętać przy kolejnych rozdziałach, dziękuję Ci pięknie za sugestię! <3

      Usuń
  5. Witaj, nie byłam pewna gdzie zamieścić tę informację.
    Twój blog został poddany osądowi, sprawdź jaki zapadł wyrok.
    http://blogowa-egzekucja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie wszystko opisujesz, ja tak nie potrafie - Tobie wychodzi to perfekcyjnie ;)
    różnica czasów pomiędzy czasami... no ciekawe to było no no :) Masz wyobraznię i stanowczo twoje opowiadanie nadaje się na książkę i życzę ci żebyś coś z tym zrobiła ;D Czekam nieubłaganie na notkę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie Ci dziękuję za komentarz! Że też dopiero teraz go przeczytałam ;_; Mam nadzieję, że kolejne rozdziały tylko podtrzymaja Twoją nieziemsko motywującą opinię! *_*

      Usuń
  7. Po pierwsze wybacz mi,że tak długo zajęło mi nadrobienie tych 4 rozdziałów- niestety szkoła robi swoje. Teraz jednym tchem przeczytałam wszystko i jestem oczarowana ta historią. Jestem ciekawa jakie tajemnice skrywa Daniel i kogo też utracił w tym równoległym świecie, bo zapewne ktoś taki się znajdzie, prawda? Kocham ponad wszystko kruki- nie pytaj czemu,ale w takich opowiadaniach tworzą one swego rodzaju klimat tajemniczość- (bo w realnym zyciu to sie boje ze nie wiem wplatają się we włosy jak tak nisko czasem lecą ^^) Mam nadzieje, że mimo wszystko pojawi się tutaj jakiś romans *_* Trzymam za Julie kciuki i jej wcielanie się w wielka boginię ,bo to raczej nie będzie łatwe zadanie. Poza tym życie w takich warunkach to - nie no ja sobie tego nie potrafię wyobrazić- nagle zostawić te nowoczesne wygody dla jakiś dziwnych mis ^^ Nie wiem co jeszcze... chyba nie muszę wspominać,że Twój styl pisania wciąga tak czytelnika,że ten tylko chce więcej i więcej, oj a nie każdy tak potrafi, naprawdę zazdroszczę tego. :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Lan Meigui
    [kolor-zycia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh wow, dziękuję Ci za taki cudowny komentarz! To wspaniale, że te wszystkie wątki Cię zainteresowały, dokładnie o to mi chodziło :D Owszem, wszystko mam zamiar dalej pociągnąć i z czasem po kolei będę wyjaśniać poszczególne kwestie :) Romans będzie, i to nie jeden ;D
      Dziękuję raz jeszcze, będę starać się coraz bardziej :)

      Usuń
  8. Świetny pomysł na ten sen! A może to zdarzy się naprawdę? Wiem, wiem ciągle sugeruję i nie daję ci spocząć. Cóż, taka moja natura :-)
    Ula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe nie zdradzę fabuły, ale powiem jedno: sny Julii nie są tu przypadkowe ;)

      Usuń
  9. Ciekawe opowiadanie a i ty świetnie piszesz :)
    Zapraszam do mnie http://tajemnice-ciszy.blogspot.com/ i moje nowe opowiadanie
    http://kalissa-czarodziejka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, genialne :). Fajny pomysł z tym inaczej liczonym czasem i ciekawe jak Julia wybrnie ze swojej obecnej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń

Ładnie proszę nie nominować mnie do LBA. :)
Jeśli masz zamiar zareklamowac swojego bloga czy cokolwiek innego, zrób to proszę w SPAMOWNIKU. ^^

- Copyright © Aeis: Fałszywa Dusza ~~ opowiadanie fantasy - Powered by Blogger - Base theme designed by Johanes Djogan -