10.2020 - NOWY POST
- Strona główna »
- opowiadanie »
- ROZDZIAŁ III
15 wrz 2013
Ogłuszający,
jednostajny szum wypełnił jej głowę, a przed oczami pojawiła się
bezkresna biel bez widocznej ziemi, nieba czy horyzontu. Chciała
złapać się za uszy, ale nie czuła, aby ruszała rękami;
spróbowała zasłonić oczy, ale dłonie odmówiły jej
posłuszeństwa, a zamykane powieki wciąż ukazywały ten sam biały
świat. To było koszmarne. Miała wrażenie, że się dusi, że ta
pozornie pusta przestrzeń zaraz ją przygniecie. Myślała, że cała
wiruje, chociaż nie odczuwała żadnego ruchu ani nie potrafiła
rozróżnić góry od dołu. Było coraz głośniej, coraz jaśniej,
coraz szybciej, aż zdało jej się, że zaraz wybuchnie.
Gwałtowny
powrót grawitacji powalił ją na ziemię. Zapadła cisza,
przerywana sporadycznie echem kapiących w oddali kropli wody. Julia
objęła mocno głowę i trwała w bezruchu dłuższy czas, próbując
otrząsnąć się po przeżytej właśnie traumie oraz zdobyć
pewność, że ten koszmarny szum wplątany w wirującą biel już
nie wróci. Kiedy wreszcie odważyła się podnieść wzrok i
rozeznać w okolicy, była zdezorientowana. Zobaczyła ten sam portal
z rzeźbą kobiety, te same schody na górę. Nadal znajdowała się
w kamiennej komnacie?
Jednak
chwila oprzytomnienia pozwoliła ocenić, iż obecne pomieszczenie
mimo wszystko różni się od poprzedniego. Było puste i bardzo
ciemne, a ze szczytu schodów jarzyło się delikatne płomienne
światło i tylko dzięki niemu dało się dostrzec kontury
otoczenia. Dziewczyna obejrzała się i, ku niemałemu przerażeniu,
spostrzegła jedynie kamienną ścianę. Żadnego portalu, żadnego
powrotnego przejścia. Cóż za pech z tymi drzwiami dzisiaj,
pomyślała. Znowu pozostaje jedynie droga naprzód.
Im
wyżej wspinała się po schodach, tym mocniej biło jej serce.
Poczuła powiew mroźnego wiatru i zapach zimy, więc odruchowo
poprawiła chustę i zapięcie płaszcza, które niestety srodze
ucierpiały podczas przygód z brudnymi skałami. Dotarła na górę,
gdzie znajdowało się wyjście z jaskini. Do ściany przymocowano tu
niewielką pochodnię, która już dogasała, migocząc
pomarańczowymi iskrami. Na zewnątrz panowała noc, a śnieg padał
obficie.
I
właśnie nie wszystkie dotychczasowe niespodzianki, tylko te
lądujące na nosie i policzkach płatki najzwyklejszego białego
puchu stanowiły granicę cierpliwości nastolatki. To było już po
prostu zbyt wiele, aby traktować obecne zajścia poważnie! Julia
nigdy nie doświadczyła podobnie realistycznego snu, zatem do teraz,
do tych przeklętych płatków śniegu, nawet przez moment nie
wątpiła w realność wydarzeń. Obecnie jednak chciało jej się
śmiać. To NIE MOŻE być prawdziwe. Nie ma opcji. Może czegoś się
naćpała? Oczywiście, to również byłoby dziwne, jako że
dziewczyna stroniła od używek, jednak na bank, na sto procent, nie
byłoby dziwniejsze, niż właśnie rozpościerający się przed nią
krajobraz ośnieżonych ruin na tle górskich łańcuchów!
Znów
zawirowało jej w głowie, tym razem jednak od wysokości oraz
nadmiaru rześkiego powietrza. Po prawej stronie oraz przed sobą
miała przepaść. Po lewej jednak prowadziła w dół kamienista
wąska ścieżka, wijąca się wzdłuż masywu skalnego wysokiego na
jakiś tysiąc metrów. Jaskinia mieściła się mniej więcej w
połowie drogi od ziemi do szczytu, a i tak dziewczyna ledwie mogła
dostrzec czubek góry. W dół wolała nie patrzeć.
Nastolatka
przyznała, że owszem, nie zdążyła jeszcze dobrze poznać swojego
nowego miejsca zamieszkania. W zasadzie poza trasą do szkoły i do
centrum nie orientowała się wcale, gdyż wszędzie indziej zawozili
ją znajomi. Ale dałaby sobie rękę uciąć, że w tym rejonie
kraju nie ma żadnych cholernych gór! I w co ja się wkopałam,
westchnęła.
Kłęby
śnieżnego pyłu krążyły w powietrzu i nieprzyjemnie szczypały w
skórę. Gdzieś w oddali słychać było pokrakiwanie ptaków. Nocna
sceneria wyglądała niczym ciemność zalana mlekiem, jednak kiedy
Julia wytężyła wzrok, dostrzegła kilka niewyraźnych światełek
wśród nieokreślonych ruin na dnie doliny. To świadectwo obecności
człowieka przypomniało jej o osobie, przez którą tu w ogóle
wylądowała. Wzięła się w garść i zaczęła wokół szukać
śladów kogokolwiek, kto ostatnio przemierzał przełęcz. Przecież
to było zaledwie parę minut temu, chłopak nie mógł odejść
daleko.
Tuż
za wejściem do jaskini, pod tlącą się pochodnią, znalazła
niewyraźne odciski ogromnych butów. Bingo. I chociaż na kamiennej
ścieżce śnieg już zdążył pokryć wszelkie ślady niedawnej
wędrówki, nastolatka miała pewność, że odpowiedzi na swoje
pytania bez wątpienia znajdzie wewnątrz ruin. Wciąż bowiem
naiwnie żyła nadzieją, iż cały ten ambaras okaże się jednym
wielkim nieporozumieniem, które da się logicznie wyjaśnić.
Kolejne
pół godziny dziewczyna spędziła na powolnej podróży w głąb
doliny. Ścieżka, miejscami wąska na najwyżej metr i cholernie
śliska, usłana była kamieniami, gałęziami oraz czymś, co
podświadomość Julii nazwała kośćmi. Po bliższym rozpoznaniu
okazało się, że to tylko korzenie martwych drzew, ale wyobraźnia
nastolatki już zaczęła pracować, a przerażenie się powiększać.
Im niżej schodziła, tym więcej napotykała dowodów ludzkiej
bytności: kawałki szklanych i glinianych naczyń, brudne strzępy
szmat, drewniane koło czy zardzewiałe sztućce – wszystko
zniszczone, zgubione bądź pozostawione dawno temu na pastwę mrozu
i wilgoci.
Kto
tędy podróżował? Dlaczego nikt tego nie posprzątał? Co to w
ogóle za miejsce? Liczba pytań rosła tak dynamicznie, że
nastolatka zaczęła mieć obawy, czy wszystkie spamięta.
Zbliżające
się ruiny bardziej przypominały zbiorowiska ułożonych przypadkowo
cegieł aniżeli pozostałości po budowlach czy świątyniach.
Niemniej światła pochodni były coraz jaśniejsze i jak magnes
przyciągały zmarzniętą na sopel lodu Julię, która nie czuła
już nosa i uszu, a głowę zdobiła jej czapka z mroźnego śniegu
zamiast własnoręcznie szydełkowanej wełny. Ubrała się w końcu
na chłodny jesienny wieczór, a nie zimową wycieczkę po górach! Z
radością dotarła pod kamienne zadaszenie i, na ile to było
możliwe wśród śnieżnej zawiei, ogrzała się trochę przy
ciepłodajnym płomieniu.
Ceglany
mur był nierówny, pełen dziur i walającego się wokół gruzu.
Wyglądał niemalże, jakby groził rychłym zawaleniem. Przez
szczeliny, prócz świstu wiatru, uszy dziewczyny dobiegł głęboki
dźwięk, przypominający brzmienie ludzkiego głosu. Ucieszyła się,
że idzie w dobrym kierunku. Podążając za echem wzdłuż ściany,
kilkanaście kroków za rogiem, Julia zaszła pod wielkie drewniane
wrota oraz dwie gigantyczne kolumny, chyba jedyne elementy ruin
nietknięte przez czas. Głos wyraźnie dobiegał z wewnątrz i swoim
wzniosłym tonem wskazywał na czyjąś przemowę.
Weszła
do środka z przeczuciem, że zaraz pewnie i to wejście zostanie
zamknięte. Ale już miała to gdzieś. W gorsze bagno nie może już
zabrnąć, prawda? Prawda?...
W
nieoświetlonej komnacie było cieplej, lecz nadal nieprzyjemny chłód
wlatywał przez otwory w ścianach. Bezpośrednio naprzeciwko wrót,
z muru zwisały ciężkie ciemnoczerwone zasłony. Pośrodku nich
majestatycznie prezentował się wysoki na co najmniej pięć metrów
gobelin z wizerunkiem jasnowłosej kobiety otoczonej stadem czarnych
ptaków – zapewne tej samej damy, która widniała na portalowej
rzeźbie. Niewiasta stała z rozłożonymi rękoma, odziana w
skromną, lecz półprzeźroczystą suknię. Po jej prawicy, tuż nad
dłonią, unosił się wizerunek księżyca z karykaturalną,
wykrzywioną w grymasie twarzą; po lewej zaś stronie, w ten sam
sposób, lewitowało cudaczne słońce. Kobieta najwyraźniej frunęła
w powietrzu, bowiem w tle umieszczono liczne chmury, czarne ptactwo,
a na dole gobelinu wytkano malutkie budynki, pola oraz lasy.
Julia
zapewne chętnie popodziwiałaby ten precyzyjnie wyszyty obraz, gdyby
nie panujący półmrok, przykry chłód, nieustępujący niepokój
oraz wciąż narastająca ciekawość. Po obu stronach komnaty
znajdowały się schody prowadzące w dół.
Głos
mężczyzny – teraz była już tego pewna – stawał się coraz
bardziej wyraźny, choć nadal zakłócany echem. Aura otoczenia
przywiodła dziewczynie na myśl wielki pusty kościół oraz księdza
odprawiającego śmiertelnie nudne kazanie. Nawet podobnie pachniało,
a i tembr jego głosu brzmiał kościelnie. Czyżby na dole odbywała
się jakaś msza?
Zeszła
na potężną kondygnację zdobioną w większości zrujnowanymi
arkadami i kolumnami. Wysokie, łącznie trzypiętrowe krużganki,
otaczały leżący w głębi dziedziniec, wielki na przynajmniej dwa
szkolne boiska.
Widok
był niesamowity. Mury wokół kondygnacji pięły się ku szczeremu
niebu, setki metrów do góry, kończąc się na nierównych
wysokościach. Za czasów swojej świetności świątynia ta musiała
być wspaniałym, dorównującym górom budynkiem, budzącym respekt
nawet u bogów. Teraz po dawnym majestacie ostały się jedynie
ścienne wieże z dziurami, które trudno było odróżnić od okien,
niedające schronienia nawet przed czymś tak prozaicznym jak
padający śnieg. Owe wnęki oraz zadaszenia dały jednak dom stadom
dzikich czarnych ptaków, które chmarami obsiadły każdy wolny od
wilgoci fragment kamienia i spoglądały z góry na odbywające się
w dole widowisko.
A
tam, na placu, gęsto tłoczyły się setki zakapturzonych postaci.
Wszyscy zgromadzeni byli wokół olbrzymiego pomnika, który
rozmiarami doganiał mury budowli. Julia rozpoznała w figurze
kobietę z popiersia i gobelinu. Stało się jasne, iż rzeźba
przedstawiała królową bądź boginię. Postać wznosiła w stronę
nieba prawą dłoń w geście przywitania, a jej włosy kryła gęsta
warstwa śniegu przypominająca koronę. Naprzeciwko pomnika, pod
jasnym marmurowym blokiem, twarzą zwróconą do zebranych,
przemawiał siwobrody mężczyzna.
–
...i odtąd jej kamienne spojrzenie zagląda w głąb duszy każdego
człowieka, czy młody, czy stary; czy grzesznik, czy prawy; czy
wierny, czy heretyk... – głosił natchniony starzec.
Kryjąc
się w cieniu, Julia powoli zeszła na najniższą kondygnację i
wspięła się na jeden z bloków marmuru ukrytych za kolumnami. Stąd
mogła zarówno idealnie obserwować plac, jak i słyszeć prawie
każde słowo mówcy. Od początku miała dobre przeczucie co do
drogi; każdy ze zgromadzonych ludzi odziany był w dokładnie taki
sam płaszcz, jak ten, który widziała wcześniej na śledzonym
chłopaku. Wystarczyło chwilę poszukać wzrokiem...
Jest!
Stoi tam! Na wzniesieniu obok przemawiającego, wśród dwóch innych
mężczyzn, stał nikt inny, tylko Patryk. Miał zamknięte oczy, a w
dłoniach miętolił jakiś świstek papieru. Cały czas wyraźnie
się denerwował.
Siwobrody
mężczyzna zamilkł. Ton oraz temat jego mowy były tak bardzo
wzniosłe, że nawet mimo wysiłku Julia nie potrafiła sobie
przypomnieć, o czym on właściwie mówił. Na pewno o tej
wszędobylskiej kobiecie, ale kim ona jest? Nastolatka poczuła się
jak po nudnej lekcji filozofii.
Wtem
na miejsce starca wszedł Patryk. Dziewczyna momentalnie wlepiła w
niego szeroko otwarte oczy i nastawiła uszy. Czyli on też będzie
przemawiał? Trzecioklasista? W tym świętym i tajemniczym miejscu
pełnym dziwnych starców? Tego się nie spodziewała.
Jeden
z ptaków zleciał tuż pod blok marmuru, na którym usadowiła się
Julia, i zaczął donośnie krakać. Noż cholera, akurat teraz!
Schowała się prędko z powrotem za kolumnę, coby przypadkiem
skrzeczący odgłos nie przykuł niczyjej uwagi. Pozostało jej
słuchanie, jak ciepły, dźwięczny głos rozpoczął swoją
przemowę:
–
Drodzy zebrani tu bracia! Najwyżsi kapłani Itienu! Bogowie
zamieszkujący Per'im! Wypełnia mnie radością myśl, iż w tak
chwalebnym dniu doznałem zaszczytu przemawiania do was. –
Młodzieniec tak bardzo był przejęty, że musiał przerwać, kiedy
głos zaczął mu się lekko załamywać. Jednak mimo to, w
kontraście do siwobrodego, jego mowa była miodem na uszy, a
przynajmniej dla Julii.
–
Kra, kra! – zaskrzeczała wrona. Dziewczyna z lękiem obserwowała,
jak ptak zbliżał się do niej z dziwnym zaciekawieniem w oczach,
przekrzywiając łebek to w jedną, to w drugą stronę. – Kra!
–
W tysiąc pięćsetną rocznicę zstąpienia na ziemię Aeis, w tym
świętym okresie dla całego bractwa Itienu i każdego wyznawcy
naszej pani, pozwolę sobie przytoczyć fragment z Księgi
Przepowiedni, tę nieutraconą jeszcze nadzieję, która każdego
dnia wypełnia nasze serca.
W
tym momencie zaszeleścił skrawek papieru, a młodzieniec wziął
głęboki wdech.
–
Kra! – Natrętna wrona nie dawała Julii spokoju, akurat kiedy
nastolatka naprawdę chciała słuchać dalej. Głos chłopaka był
jak piękna melodia. Mimowolnie pochłaniała każde słowo,
szczególnie że mówił coraz śmielej i głośniej. Kim była Aeis?
Och, ileż pytań będzie miała do Patryka, kiedy ta cała ceremonia
dobiegnie końca!
–
Bogini Aeis! – zaczął odważnie chłopak, udzielając tym samym
odpowiedzi na myśli dziewczyny. – O, matko prawdziwych dusz,
kochanko życia, przywoływaczko wiatru. Tak jak ongiś, zrodzona z
aniołów, przybyłaś na ziemię, by strzec swych błędnych dzieci
przed niebezpieczeństwem, któremu na imię ułuda... – Gdzieś z
głębi dobiegło głośne „kra!”. – ...Tak wierzymy, iż lada
dzień zlecisz do nas, wiernych, prowadzona przez wiatry skrzydlatych
towarzyszy, i ponownie obdarzysz nas łaską swej dobroci i siły. –
Młodzieniec zrobił krótką przerwę, aż echa jego ostatnich słów
(oraz wroniego krakania) umilkły.
–
Bracia najmilsi! – kontynuował już bardziej spokojnie. – Ten
moment wiele dla mnie znaczy. Pamiętam swoją inicjację, jak by to
było ledwie wczoraj. A dziś? Stoję pod pomnikiem Najwspanialszej,
będąc godzien uwagi waszych uszu i oczu. – (kra!) – Ja, Daniel
ze Shyadu, będę...
C-co?
Czy dobrze usłyszała? Daniel?! Czyli ten drugi chłopak, znajomy
Patryka? Czy to oznacza, iż od samego początku Julia podążała za
złą osobą?!
Zszokowana
dziewczyna gwałtownie wychyliła głowę, tak jakby patrzenie miało
potwierdzić zasłyszane słowa. W tym momencie wrona obrała sobie
za cel jej nogę, bezczelnie się na niej usadawiając. To, co się
wydarzyło dalej, trwało zaledwie kilka sekund, a było najbardziej
niefortunną reakcją łańcuchową o najpoważniejszych
konsekwencjach, jakie tylko można sobie wyobrazić:
Dziewczyna
momentalnie machnęła nogą, gdy tylko poczuła, że coś tam
usiadło. Tym samym potrąciła jeden z kamieni na marmurowym bloku.
Ten spadł na inny głaz, który już wcześniej był na granicy
równowagi. Przewrócił się na kolumnę arkady, a ta z racji wieku
nie wytrzymała naporu i rozpoczęła kilkuetapową sekwencję
domina. Spowodowało to nadwyrężenie części konstrukcji i ledwo
Julia się zorientowała, a prosto na nią leciała kolumienka z
górnej kondygnacji. Ratując się, zeskoczyła z bloku prosto na
schody prowadzące na dziedziniec. Przerażona hukami wrona
hałaśliwie odleciała, a wraz z nią na sygnał zerwały się
kolejne chmary głośnego czarnego ptactwa.
Jeszcze
nie minęły echa walonego gruzu z akompaniamentem kraczącego chóru,
a setki zdumionych oczu patrzyły, jak deszcz czarnych piór opada
powoli wokół leżącej na schodach, poobijanej nastolatki.
–
Yyy. – Zaczęła zmieszana. Miała powiedzieć „cześć”, jak
to zwykli w podobnych sytuacjach mówić bohaterowie seriali, ale
kompletnie ją zamurowało. To się nie dzieje naprawdę, to się nie
dzieje naprawdę – powtarzała w myślach. Patryk, albo raczej
Daniel, wpatrywał się w nią wielkimi oczami, jakby zobaczył
zjawę.
–
To... ona? – niepewnie spytał jakiś głos wśród tłumu.
–
Pani Aeis? – podchwycił ktoś inny.
–
Nie może być.
–
Czyli intruz? – zachrypiał gniewnie jakiś niski starzec. To się
już Julii nie podobało.
–
Nie, nie... – podjął młodzieniec, który do niedawna był
jeszcze Patrykiem. – To JEST ona. Nasza pani. Spójrzcie! –
wskazał szerokim gestem wronie pióra. – Zleciała tu z nieba na
skrzydłach duchów powietrza. Aeis!
–
Aeis! – powtórzyło kilku naraz.
„Aeis,
Aeis!” Tłum zaczął deklamować to imię niczym mantrę.
Dziewczyna nie zdążyła jeszcze wstać, jak w trwodze obserwowała
masy podekscytowanych kapłanów sunące w jej stronę. Była
przerażona do granic przytomności. Zrozpaczona patrzyła na
biegnącego w jej kierunku Daniela, który chyba jako jedyny zdołał
uchować świadomość umysłu i nie zachowywał się jak w transie.
Zanim setki zafascynowanych duchownych otoczyły Julię, chłopak
machnął jej przed oczami swoją dłonią. Dostrzegła srebrny
pierścień, z którego turkusowego kamienia poraził ją błysk
światła. Wnętrze jej ciała wnet zawrzało, a siły natychmiast
uleciały. Wszystkie głosy wokół zlały się w jeden głuchy jęk.
Poczuła,
jak bezwładnie opada na ręce Daniela.
–
Nie jestem Aeis... – wymamrotała ostatkiem sił. Jego usta
delikatnie musnęły ucho dziewczyny.
–
Wiem. – Usłyszała cichy szept, po czym straciła przytomność.
~*~
Komentarze:
Ładnie proszę nie nominować mnie do LBA. :)
Jeśli masz zamiar zareklamowac swojego bloga czy cokolwiek innego, zrób to proszę w SPAMOWNIKU. ^^
Rewelacyjny rozdział, jak na razie najlepszy! Strasznie podoba mi się sposób, w jaki Julia została "wybrana" na boginię:) Koniecznie pisz dalej!
OdpowiedzUsuńWow niezwykle dziękuję! Na pewno będę ^^
Usuńsuper opowiadnie nie moge się doczekac kolejnej częśći :)
OdpowiedzUsuńCudownie! Mam nadzieję, że w miarę prędko napiszę czwarty rozdział :>
UsuńTwoje opisy są boooskie! W pełni rozbudowane i jeszcze pełno emocji. Jak ja to kocham! Jeszcze ta boginia, rewelacja!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Amy ;)
Jakbyś miała czas wpadnij:http://melodie-serc.blogspot.com/
Bardzo dziękuję :D Bloga już miałam okazję widziec, ale niewątpliwię wrócę tam jeszcze nie raz ;)
UsuńWow... To jest świetne! Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, jest boskie! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPs. Wykonuję zwiastuny tutaj ---> http://lusieeek-zwiastuny.blogspot.com. Jeśli byś chciała, to możesz się zgłosić, czytając najpierw regulamin, a ja Twoje zamówienie z chęcią wykonam :D
Pięknie dziękuję za miłe słowa :D Chętnie poprzeglądam Twoje zwiastuny i ewentualnie się zgłoszę, dzięki za propozycję :>
UsuńRewelacyjne opowiadanie. Naprawdę, rewelacyjne. Masz taki styl, że aż się chce czytać dalej i w rezultacie rozdziały połknęłam za jednym razem. Miałaś bardzo fajny pomysł, choć dopiero go rozwijasz (: Uwielbiam fantastykę, więc z chęcią zobaczę, co się będzie działo dalej. A więc wszyscy myślą, że Julia jest ich boginią Aeis? Zastanawiam się, czemu akurat ona nią ma być, a nie ktoś inny? Czyżby była jakaś przepowiednia, która o niej mówiła? Zaintrygowałaś mnie. Jedyne, co mnie trochę razi to polskie imiona - w opowiadaniach wolę angielskie. Niestety nie jestem patriotką :P Ale w sumie Julia i Daniel to imienia uniwersalne, więc nie będę się czepiać. Dodam, że bardzo spodobała mi się końcówka tego rozdziału - już czuję w powietrzu jakiś romans :D Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńWeny! :*
Wow dziękuję za wspaniały komentarz, w dodatku od kogoś takiego jak Ty! ^^ Cieszy mnie, że opowiadanie Ci się spodobało, chociaż faktycznie to dopiero początek :) Wszystko na temat Julii będącą domniemaną Aeis zostanie później wyjaśnione, cierpliwości! Co do imion, to ja z kolei mam odwrotnie - sztucznie bym się czuła pisząc je wszystkie po angielsku ;) Jednak wybieram takie, które da się łatwo przetłumaczyć.
UsuńI tak tak, romans będzie, i to chyba nie jeden... ;D
Dziękuję raz jeszcze <3
Bardzo zaciekawila mnie twoja opowiesc, w wolnej chwili nadrobie reszte rozdzialow. Bede czekala na nn ;)
OdpowiedzUsuńFantastyka - bardzo lubie.
Oprocz tego ! Bardzo pieknie piszesz, ja tak nie potrafie ;<
;)
Pieknie dziękuję, staram się! ^^
UsuńLubię czytać opowiadania, książki, ale nie każde potrafi wciągnąć tak jak Twoje! Jestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci owocnego dalszego pisania!
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Ojej, dziękuję! Cudownie usłyszeć takie słowa. Zrobię wszystko, aby kolejne rozdziały podobały się jeszcze bardziej :>
UsuńBardzo ciekawy układ bloga, nietypowy i to mnie przyciągnęło i zachęciło do czytania i wcale tego nie żałuję :) Pisz dalej! :) Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie xxx
OdpowiedzUsuń----------------------------------------
Nim zdążyłam się głębiej nad tym zastanowić, tuż przed moim nosem zatrzymał się czarny samochód, z którego wysiadła jakaś kobieta. Było ciemno, więc nie widziałam jej zbyt dokładnie. Bez słowa rzuciła w kierunku Louisa kluczyki od auta, które złapał w locie tuż przed swoim nosem.
- Dzięki, Lottie. – powiedział do kobiety, która odpowiedziała jedynie uśmiechem i weszła do środka – Chodź, odwiozę cię do domu. – rzucił z kolei w moim kierunku, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo miękko.
- Ale… Ja nie mam domu… - wybąkałam totalnie bez sensu jak mazgające się dziecko.
- To gdziekolwiek. Nie będziesz tu tak siedzieć.
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
.
Dziękuję, na pewno zajrzę! (:
UsuńWooo ! . Jesteś super ! wiesz o tym ? :O *_* piękny blog :) ( odwdziecz sie też obserwacją i kometarzem na faszyyn.blogspot.com )
OdpowiedzUsuńna pewno tam zajrzę, dzięki wielkei!
UsuńPóźno się zorientowałam, że zostawiłaś adres swojego bloga u mnie w SPAMie, ale nie siedzę codziennie przy komputerze, więc rzadko tam zaglądam ;) Przyznam, iż bardzo zaciekawiła mnie twoja historia. Przede wszystkim masz lekki, bardzo przyjemny w odbiorze styl, co na pewno ułatwia czytelnikowi czytanie. Tak szybko przelatuje się przez tekst, ale coś tam zawsze zostaje, a to jest świetne. Pomysł, jak na mój gust, jest genialny. Podoba mi się, że nie robisz z głównej bohaterki takiej idealnej dziewczyny, a cała sprawa z uważaniem jej za boginię jest cholernie interesująca. Nie mogę się doczekać rozwinięcia tego wątku. Masz też bardzo ciekawe opisy, wszystko mamy podane na tacy, a to dopiero początek. Podoba mi się, nawet bardzo. Będę zaglądać i czekać z niecierpliwością na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
[trzymaj-mnie.blogspot.com]
Och, żebyś wiedziała, jak bardzo pozytywnie nastroił mnie Twój komentarz! Nic nie może dać większej motywacji do dalszego pisania niż świadomość, że jest ktoś, kto chętnie przeczyta ciąg dalszy. Dziękuję pięknie za komentarz, you made my day! <3
UsuńTo jest na tyle boskie (nawet pasuje to określenie), że dodaję do polecanych u siebie na Golden Feeling. Dzięki, że wpadłaś i rozpowszechniłaś tak świetny blog. W ogóle ustawienie i to wszystko jest mega. Pozdrawiam i weny życzę~
OdpowiedzUsuńWow dziękuję za wyróżnienie i miłe slowa! *_*
Usuńmasz cudownego bloga,a twoje opowiadania są boskie.
OdpowiedzUsuńMyślę,że jeszcze do mnie wpadniesz:
pisane-olowkiem.blogspot.com
A i owszem;)
UsuńDziękuję!
Świetne ! Obserwuję <3
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://anamarafashion.blogspot.com/
Dzięki śliczne <3
UsuńZastanawia mnie jedna rzecz; skoro Julia ogólnie jest z Polski, to czemu ma angielskie nazwisko? Może ma przodków w Anglii? Naturalnie jest nieco za późno na tego typu uwagi, ale nie mogłam się powstrzymać :-)
OdpowiedzUsuńA, tak przy okazji GRATULACJE!!! Masz duży talent, nie rozumiem, czemu jeszcze nie wydałaś jakiejś książki!
Kwestie nazwiska Julii oraz miejsca akcji nie są ze sobą powiązane. Historia nie dzieje się w żadnym konkretnym kraju/mieście, jednak najwyraźniej nie ujęłam tego wystarczająco jasno. Pomyślę nad zmianą nazwiska Julii, aby przynajmniej rozwiać jedną niejasność :)
UsuńI dziękuję za miłe słowa! Ciężko w dzisiejszych czasach wydać książkę, trzeba mieć naprawdę porządny materiał :) Ale zobaczymy jakie będę miała aspiracje, jeśli napiszę tę historię do końca :D
Kapitalnie napisany rozdział. Świetne opisy, dialogi, których prawie że nie było. Wszystko podobało mi się jak najbardziej, a fragment, kiedy Julia się ujawnia, po prostu boski. Lecę do następnego rozdziału, bo jestem cholernie podekscytowana tym, co się dzieje i zaciekawiona tym, co będzie dalej! Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńHihi, to znakomicie. :D
UsuńWiem, że się powtarzam - ale i tak to napisze, bo wiem, jak to podnosi na duchu :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNE. Ogólnie wszystko - fabuła, dialogi, styl pisania no i przede wszystkim pomysł - nigdy jeszcze nie spotkałam się z czymś takim i zapewne urok tego opowiadania tkwi też w orginalności ;)
Pozdro ;) tytankiwschodu.bloog.pl
wybrałaś jedne z najfajniejszych imion męskich, według mnie :) piszesz fantastycznie, już uwielbiam to opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuń~paranoJA
Jak to czytam to się śmieje. Głównie dlatego, że mam na imię Julia wyglądam prawie jak ta bohaterka oraz osobowość mam zupełnie taką samą. Mam nadzieje, że jak już będę w jej wieku tego samego nie przeżyje :) Jednym słowem: wspaniałe <3
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial! Na poczatku jak "Patryk" majstrowal te wskazowki to myslalam, ze cofa czas o 4 h i przez portal jak przejdzie to sie cofnie i takie taam.. nie wazne hahaha xd juz mi sie narodzil w glowie pewniej pomysl dzieki tobie :)
OdpowiedzUsuńAle od poczatku :) Julia bedzie miala ciekawe zycie od tej pory; jedna chwila - postanowienie sledzenia chlopaka ktory myslala, ze ja wystawi, ostatecznie mylac osoby - mogla zawaizyc na jej zyciu i co sie moze wydaizyc dalej to tylko ty wiesz :D wiec ja lece do nastepnych rozdzialow!
Pozdrawiam *µ*
Niedawno zaczęłam czytać twoje opowiadanie i powiem szczerze - zauroczyło mnie :) To jeden z nielicznych blogów,który mi się naprawdę spodobał. Już nie mogę doczekać się ciągu dalszego oraz tego jak rozwiną się losy Julii. Zaciekawił mnie wpis,że dziewczyna jest reinkarnacją bogini,a ja nie często czytam tego typu opowiadań. Pisz dalej <3 A ja będę śledzić dalsze losy tego opowiadania ^_^ Dużo weny życzę i czekam cierpliwie(?) na nast. rozdział.
OdpowiedzUsuńLily ^_^
PS: Jeżeli chciałabyś wpaść na mojego nowego bloga,który jest o wszystkim i o niczym to będzie mi bardzo miło :D
lilytworzy.blogspot.com ^_^
UsuńNiesamowite. Genialny pomysł. Zwykła nastolatka zostanie uznana za boginię :D Ciekawi mnie czemu ten Daniel ją kryje.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zwłokę z czytaniem, ale miałam mnóstwo pracy. Jednak teraz regularnie będę nadrabiać zaległości, bo jestem zachwycona Twoim sposobem pisania oraz opowieścią.
Przy okazji chciałam zaprosić Cię na moje blogi, może któryś z nich Cię zainteresuje:
http://uciekiniarka.blogspot.com/ ; http://projekt-hyper.blogspot.com/